rhezuz napisał:(...)Prawda jest tak że zarząd boi się aktywnych, dlatego że wasze działania mogły by obnażyć ich nieróbstwo, poza tym nikt nie chce oddać władzy, choćby nie wiem jak niewielka była.(...)
Widocznie potrzeba trochę powściągliwości języka, aby zarząd niepotrzebnie nie stał się przeciwnikiem. Otwarte mówienie można zaczać wtedy, gdy zostanie przekroczona tzw. masa krytyczna. Czyli do czasu aż wystarczająca ilość osób będzie miała ochotę na jakieś konkretne zmiany, np. zaostrzenie limitów połowowych na jakimś przełowionym łowisku itp.
Czasami lepiej jest dobrze poznać "leśnych dziadków", zżyć się ze swoim lub nowym kołem aby wiedzieć z kim i o czym można pogadać. Czasami wystarczy nic nie głosić, tylko żyć twardo po swojemu. Z czasem ktoś zacznie nas naśladować. Najważniejsze to jest jeździć z kolegami z koła na ryby. To jest najważniejsze - wspólne łowienie. Jeżeli połowa ludzi z koła A łowi z połową ludzi z koła B, to znaczy, że spokojnie możnaby dokonać transferu. Koło PZW powinni tworzyć ludzie, którzy się ze sobą znają, wspólnie łowią i gdy jest czas razem działają.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek