Ja poznałem technologię produkcji drutu i oczek jeszcze w garażu koło domu w Gdańsku Oliwie. Sam mieszkałem wtedy na Przymorzu i bywałem u Mundzia dzień w dzień. Z moją obecną żoną odwiedzaliśmy go regularnie bo robiłem dla niego muchy: nimfy, suche (szczególnie chruściki z sarny), streamery (głownie mudler'y), jętki z pianki (w tym wymyślone przez niego jętki z płasko położonym CDC), trociowe i wiele innych...
Wspomnień pozostało tak wiele, że te kilka dni od wiadomości o śmierci Mundka to nieustanne bicie się z myślami.
Każdy wyjazd na Wdę będzie teraz (przynajmniej przez jakiś czas) bolesny - bo co to za wyjazd nad Wdę bez odwiedzin Mundzia
Kilka minut przed wyjazdem na pogrzeb Mundzia zrobiłem specjalnie dla niego muchę trociową, taką jak lubił. Zostawiłem Mu ją na wieczność...