W związku z tym,że opracowuję zmiany do regulaminu połowu i ochrony ryb w wodach górskich Okręgu Koszalin-zadaję pytanie : czy zasadnym jest zamykanie do połowów wędkarskich rzek-odcinków rzek przed nimi,czy też wpływa taki zakaz na zwiększoną dowolną działalność nieodpowiednich "władców terenu".Czy fakt zamknięcia j,w. jest pretekstem do ukrycia niewydolnośći SSR,za którą to powinność/Ustawa,Regulamin/pobiera ona niemałe pieniądze?.Kiedy ostatnio rozmawiałem z funkcjonariuszami SG i przekazałem im ile pieniędzy pochłania np. SSR w Kołobrzegu ich zażenowanie było bliskie zszokowaniu.Powiedzieli mi,że gdyby oni mieli takie pieniądze, chociażby na paliwo to niejeden nazwijmy to:nieuprawniony do rybactwa nie cieszyłby się najbliższymi świętami w rodzinnym gronie.Moje osobiste zdanie wypowiem przed końcem nazwijmy to; sondy.Wpuszczamy lipienia do rzek.Ale kiedy ,kiedy on najbardziej podatny na nasze przynęty/sztuczne/jest do złowienia zamykamy rzeki.Jest jeszcze jedno pytanie,czy WĘDKARZ,prawdziwy WĘDKARZ przebywający nad wodą to potencjalny kłusownik,intruz czy coś tam innego jeszcze ? Bo można przypiąć do wszystkiego krótkie powiedzenie :wędkarz ma wędki, a rybak ryby.Osobiście jestem za jak najbardziej dużym otwarciem wód dla wędkarzy.Szanuję pewne sugestie wynikające z charakterystyki rzek i cieków np.:dozwolona tylko mucha czy też zakaz brodzenia.Im więcej prawdziwych przyjaciół wód nad nimi tym mniejsza możliwość kłusownictwa. Co Wy na to ?Grzegorz Grajek