Świeże info-woda od dnia wczorajszego poszła jeszcze do góry,mętnawa i zimna.Dziś z rana ulewne deszczyki ,leżąc w koju myślę co robić ,jechać nie jechać
Decyduje się po pytaniu żony-co a ty nie na ryby ?
Da razy nie trzeba powtarzać.Po drodze decyduje się gdzie jechać .Wysiadam z auta i od razu ulewa.Ale to nic ,deszczak na plecy i jazda w las.Docieram na miejscówkę 2 rzuty i BUUUUM
Salto w powietrzu
oczom nie wieżę
Troć jak torpeda .I zaczyna się stres.Wędka nie wyczuta i jeszcze a po ostatniej stracie ryby straciłem zaufanie do jej możliwości w amortyzacji właśnie skoków ryby.No nic ,popuszczam hamulec ,czekam cierpliwie aż odechce jej się skakać .Ale jej to nie w głowie .Nie daje tak łatwo za wygraną .Mijają kolejne minuty ,deszcz daje po oczach.W końcu podchodzi pod brzeg ,podebranie i jest moja
Ręce i nogi chodzą jak po kolejce górskiej
Waga wskazuje 7.80 kg i długość 85cm.Cały szczęśliwy idę dalej bo coś w kościach czuję że może być coś jeszcze.Zachodzę na następną miejscówkę rzut na mieliznę przy krzakach ,zejście blaszki w nurt rzeki i łuuup siedzi rybka.No tego jeszcze nie grali,długo czekałem na podwójne branie na jednej wyprawie .
Waga 1.80 55 cm .Dosyć wrażeń jak na jeden dzień nad rzeką ,zmoczony ale zadowolony wracam do auta.Takiej wyprawy życzę kolegom w dniu jutrzejszym bo warto wybrać się nad wodę mimo deszczy
Połamania
to ta druga lepsze zdjęcie .