(...)Co więcej, aby zoptymalizować zarybianie łososiem planujemy zorganizowanie konferencji naukowej, podczas której będziemy chcieli wysłuchać opinii naukowców i praktyków, a to wszystko po to, aby łosoś na stałe wrócił do Parsęty i jej dopływów.(...)
Jeżeli już się odbędzie to proponuję zadać kilka pytań Autorom pewnego opracowania posiadającego znamiona naukowego a przy okazji członkom zespołu ds. zarybień polskich obszarów morskich. Jakkolwiek Zdaję sobie sprawę z pewnych specyficznych uwarunkowań dotyczących naszej gospodarki rybami wędrownymi, w tym łososiami. Jestem świadomy tego, że pod wieloma względami trudno jest nam się porównywać np. do krajów skandynawskich, chociażby z tego prostego powodu, że my w Polsce mamy rzeki nie łososiowe, ale quasi łososiowe. Po prostu pewnych rzeczy, w tym procesów geologicznych, które ukształtowały ilości kamieni i żwiru zalegających na dnie rzeczek i potoków uchodzących do rzek przymorskich nie da się zmienić. Wiem też, że większość dorzecza Wisły w tym jej karpackie dopływy, jest praktycznie odcięta dla ryb anadromicznych. Wiem jak przebiega wdrażanie zapisów Ramowej Dyrektywy Wodnej, chociaż z drugiej strony jestem też świadomy tego, że same li tylko zabiegi hodowlane odnoszące się do populacji troci wędrownych i łososi to droga do nikąd. Zdają sobie z tego sprawę lepiej ode mnie również niektórzy spośród członków Zespołu ds zarybień Polskich Obszarów Morskich
,,Prof. Dębowski poinformował, że zarybia się od kilkuset lat i od stu lat rozważany jest na tysiąc sposobów problem, czy ryby wprowadzone do środowiska są pełnoprawnym elementem populacji. Prowadzono również badania długofalowe, wielopokoleniowe i bezspornie udowodniono, że te ryby są upośledzone i w okresie długoterminowym negatywnie oddziałują na populacje. Jest na to ogromna ilość literatury i można nawet przyjąć, że mamy przykład z własnego podwórka. Zarybienia trociami prowadzone są od lat 60-tych i populacje troci raczej podupadają niż się poprawiają. Oczywiście wpływ na to ma wiele czynników, ale jak się wydaje zarybienia nie stanowią panaceum na pogarszający się stan środowiska” (fragm. sprawozdania z posiedzenia komisji ds zarybiania z dnia 11.06.2013 ). Natomiast faktem też jest to, że po upływie 30 lat od restytucji łososi do naszych rzek rzeczywistość nad nimi przedstawia się następująco:
1. ,,W latach 2003-2006 w Instytucie Genetyki i Biotechnologii Uniwersytetu Warszawskiego kilkukrotnie badano materiał z gniazd, które jak sądzono, były gniazdami łososi i we wszystkich przypadkach okazały się one gniazdami troci (Popović2009)” (dr M. Rzepkowska)
2. Ilości tarlaków łososi pozyskiwanych corocznie w punktach odłowu tarlaków są śladowe,
więc de facto TYCH RYB W POLSKICH RZEKACH NIE MA;
3. Niektórzy eksperci sugerują wprost, że ,,należałoby jeszcze raz rozważyć wybór materiału zarybieniowego do celów restytucji łososia na terenie Polski, wykorzystując dostępne obecnie techniki molekularne oraz aktualną wiedzę z zakresu biologii tego gatunku”" (dr M.Rzepkowska ,,Analiza genetyczna populacji łososia (Salmo salar L.), w związku z programem restytucji tego gatunku w Polsce)
Biorąc to wszystko pod uwagę, z tym większym zdziwieniem przeczytałem dostępną w internecie pracę
,,Occurrence of juvenile salmon, Salmo salar L., from natural spawning in the Slupia River (northern Poland)" z 2009r. wydaną przez Instytut Rybactwa Śródlądowego w której
Autorzy stwierdzają iż:
1. Program restytucji łososi w Polsce ,,był oparty” na populacji litewskiej (???).
2. ,,W ostatnich latach” jak rozumiem od 2009r. Słupia zarybiana jest łososiami pochodzącymi z Daugawy ( w rzeczywistości materiałem zarybieniowym tegoż pochodzenia Słupia zarybiana jest od wiosny 1990 r. o czym pisze dr Janusz Nyk na stronie 192 swojej książki ,,Troć wędrowna”)
3. Po upływie 23 lat od rozpoczęcia programu restytucji łososi w Polsce, na podstawie 25 szt. narybku jesiennego łososi pozyskanych w Słupi w latach 1999, 2003,2007,2008 oraz zaokrąglonym in plus danym opublikowanym przez prof. Chełkowskiego w 1966r.(% udział tarlaków łososi pośród tarlaków troci w rzekach pomorskich) można oszacować wielkość efektywną populacji łososi w Słupi na ok. 100 sztuk, co wg. Autorów ,,is relatively few and very close to the minimal effective population size, which, for salmon, is 150 spawners annually".
Obawiam się, że jestem chyba przyzwyczajony do innych standardów jeżeli chodzi o opracowania naukowe i uważam, że należy być precyzyjnym. Zgodnie z koncepcją Leibniza zależności zachodzące w przyrodzie można opisać przy pomocy języka matematycznego, jednakże należy być dokładnym i zdać sobie sprawę z tego, iż stwierdzone wartości liczbowe z czegoś wynikają. Z tychże powodów dostrzegam istotną różnicę między wartością faktyczną 0-0,64% stanowiącą ilość tarlaków łososi pośród troci wędrownych w rzekach pomorskich, a sformułowaniem ,,nie przekracza 1%”, ponieważ wielkość przedstawiona w 1966 r. przez prof. Chełkowskiego, tak dokładniej to przekracza, tyle że nieco ponad 0,5%. Natomiast 0,5% z liczby 8000 to jest 40, więc kierując się nawet, moim zdaniem tym mocno dyskusyjnym założeniem, na którym Autorzy oparli szacowanie wielkości efektywnej populacji potencjalnych łososi otrzymamy nie 100 sztuk, a raczej coś koło tych 40 (należy jeszcze uwzględnić 9 (słownie: dziewięć) sztuk tarlaków łososi odłowionych w 2008 r. na przepławce w Słupsku o których wiadomo na pewno). Natomiast cały czas należy pamiętać o tym, że 25 sztuk narybku jesiennego łososia sami Autorzy opracowania, o którym mowa uznali, za pochodzące z naturalnego tarła i na tej podstawie zdecydowali się przedstawić teorię, nazwaną chyba zbyt pochopnie opinią sformułowaną przez naukowców będących Autorami pracy. Trzeba też mieć na uwadze powszechnie znane zmienne takie jak np. przeżywalność poszczególnych stadiów łososi oraz średnie zagęszczenie wylęgu i narybku przypadające na 1 metr kwadratowy dostępnej powierzchni odrostowej. Nie jestem ichtiologiem, ale wiem z ogólnodostępnej literatury, że na dwóch tarliskach poniżej Słupska gdzie kilka, kilkanaście sztuk narybku łososia rocznie jest
,, poławianych na wytypowanych, niewielkich powierzchniach rzeki” (cytat ze Sprawozdanie z posiedzenia Zespołu ds. Zarybiania w dniu 26 września 2013 r ) nie narodzi się samorekrutująca populacja łososi. Jestem nieco zakłopotany, że jako niefachowiec muszę to pisać ale wg mojej wiedzy wielkość populacji determinuje między innymi:
ilość dostępnych powierzchni tarliskowych z substratem o optymalnym uziarnieniu (!!!), na który wpływ ma jednostkowa moc strumienia wody zależna min. od spadku oraz natężenia przepływu i żerowisk dla narybku. Wielkości te są powszechnie znane i można sobie o tym poczytać chociażby w pracy prof. Domagały i dr. Nyka ,,Sztuczne tarliska dla ryb litofilnych w rzekach pomorskich". Z opracowania tego można się też dowiedzieć, iż na Pomorzu nie ma zbyt wielu miejsc tarliskowych z odpowiedniej jakości substratem dla dużych ryb jakimi są tarlaki łososia, a od siebie dodam, że jak są, to z reguły w górnych odcinkach dorzeczy gdzie te ryby aby dopłynąć muszą pokonać przepławki. Nie sposób pominąć też faktu, że tarliska muszą spełniać określone parametry. Nie bez przyczyny są nimi dopływy oraz dopływy dopływów, charakteryzujące się relatywnie niewielką głębokością, żwirowatym dnem, dobrym natlenieniem i określoną jednostkową mocą strumienia wody. Rzeki przymorskie takie jak Słupia charakteryzują się niewielkim średnim spadkiem w swoim dolnym odcinku, a jakie są tego konsekwencje można dowiedzieć się po przeanalizowaniu reguły spadków Hueat'a dla poszczególnych krain rybnych w rzekach europejskich.
Jeżeli Autorzy pracy stwierdzają, że konsekwencją zarybień smoltami przujściowego i dolnego odcinka Słupi może być fakt, że
,,juwenilne osobniki łososia są łowione tylko w dolnej Słupi i może być to rezultatem wpuszczania smoltów w tymże miejscu” to ja wobec tego pytam:
1. Jakim asortymentem, jakiego pochodzenia i w jaki sposób przeprowadzano przez kilka dziesięcioleci zarybienia w ramach restytucji łososi w rzekach polskich, w tym w Słupi?
2. Wiedzione jakim instynktem tarlaki łososi mają płynąć powyżej Słupska, na potencjalnie dobre tarlisk z substratem o optymalnym uziarnieniu i bardziej rozległe żerowiska dla wylęgu i narybku oraz tarliska?
Jeżeli chodzi o moją niefachową opinię to jest ona taka: to hipotetyczne stado, nazwijmy je górnolotnie ,,słupskie” o ile w ogóle istnieje, to jest bardzo niewielki i większe nigdy nie będzie, gdyż ma poniżej Słupska ograniczoną powierzchnię zarówno tarlisk zawierających substrat o optymalnym uziarnieniu związanym z wielkością tarlaków, jak i powierzchni odrostowych dla wylęgu i narybku. Można też sprawdzić jaka ilość smoltów łososi wpuszczana jest corocznie do Słupi przez użytkownika rybackiego w ramach operatu.
Uważam, że warto aby przeanalizowali to również naukowcy z państwowego Instytutu zajmujący się tym zawodowo oraz rozliczani z wykonania zadania polegającego na restytucji łososi do naszych rzek. Dobrze aby zdobyli się na odrobinę refleksji ponieważ już można usłyszeć kolejną śmiałą teorię, iż ,,niewykluczone jest, że również np. w Wieprzy lub Parsęcie może istnieć populacja samorozradzająca się. Brak jest jednak odpowiednich badań” ( Sprawozdanie z posiedzenia Zespołu ds. Zarybiania w dniu 10 kwietnia 2014 r.)