TEMAT: Strażnicy rybaccy otrzymali nowy sprzęt

kwasik napisał:

Myślę, że nie są wymagane specjalne uprawnienia do pobierania próbek. Pobieranie w tym przypadku próbek wody wiąże się z wykonywaniem czynności służbowych przez PSR, które jak myślę są wykonywane na podstawie art. 54 ustawy kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia i w określonych sytuacjach mogą posłużyć jako materiał dowodowy w prowadzonych czynnościach wyjaśniających. No chyba, że w PSR jest inaczej.

Niestety Miro. Do analiz mogących być dowodem uprawnione są określone podmioty. GIOŚ/WIOŚ z urzędu... a cała reszta musi skorzystać z licencjonowanego laboratorium...usługa kosztuje około tysiąca złotych....
To jest właśnie kpina....znam setki naukowców wykonujących dziennie więcej pobrań, niż uprawnieni w ciągu miesiąca a może nawet i kilku. Mało tego wielu z tych urzędników to uczniowie tych naukowców... jednak to oni są elitą "pobieraczy", których uważa nasze prawo.....

Wracając do tematu głównego.
Jak przewidywałem, nierzetelna relacja zaowocowała reakcją w sumie pomówionych służb. Nie czuję się winny, gdyż wiem co mówiłem na konferencji. Jednak z racji "echa" zmuszony jestem reagować:
AF/21/2011 Stepnica dn. 01 07 2011

Redakcja portalu
”Gazeta.pl Szczecin”

Szanowni Państwo!

W relacji z konferencji prasowej zorganizowanej przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Szczecinie wspólnie z Federacją Zielonych “GAJA“, która towarzyszyła wręczeniu ufundowanego przez Narodowy i Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska I Gospodarki Wodnej, wraz z FZ”GAJA” oraz Szwedzką organizacją „Fish Sekretariat” sprzętu dla społecznych strażników rybackich skupionych w zachodniopomorskich Towarzystwach Przyjaciół, Miłosników Rzek pt. „Kto kłusuje? Wszyscy: ksiądz, policjant, nauczyciel...” z dnia 29.06.2011 aktualizacja: 2011-06-28 20:01 autor Tomasz Maciejewski dokonał istotnej pomyłki wkładając wypowiedzi w usta innych uczestników. Tym pozornie „ nieistotnym” błędem spowodował dość istotne zamieszanie , bowiem przytoczone w ten sposób fakty są mylnie lokalizowane w innych powiatach, niż miały miejsce. Oczekujemy w związku z tym sprostowania.
Furdyna mówił o traconych za sprawą plagi kłusownictwa możliwościach rozwoju turystyki kwalifikowanej oraz podawał przykłady udokumentowanych korzyści generowanych przez ten sektor w sąsiednich krajach oraz podkreślił dobrą współpracę w dorzeczu swych statutowych rzek z Policją, Strażą Graniczną oraz Strażą Leśną w działaniach ochronnych. Jako przykład ekstremum opowiedział o gonionym wypasionym mercedesie, co autor połączył z wypowiedzią Wołkowskiego ….., jednocześnie podkreślił, ze nie wolno łączyć kłusownictwa z biedą. Kłusownictwo z biedy jest marginesem zjawiska. Główny problem to zorganizowane grupy pozyskujące nielegalnie ryby na skalę wręcz przemysłową przy użyciu najnowocześniejszych technologii, w tym środków komunikacji.
Wołkowski zaś jako przykład ekstremów z ich 16 letniego już dorobku przytoczył, zresztą niefortunnie, fakty zatrzymania funkcjonariusza policji i osoby duchownej z racji nielegalnego połowu ryb, potocznie zwanego kłusownictwem. Jednocześnie ten sam Wołkowski podkreślił, że obecnie współpraca z Policją na jego terenie jest bardzo dobra i efektywna, co potwierdza ilość zatrzymanych przez policję powiatu białogardzkiego w minionym roku sprawców łamania ustawy o rybactwie śródlądowym.
Takich właśnie cytatów oczekujemy w sprostowaniu. Wersja przedstawiona przez autora relacji zamiast pomagać społecznikom w zwalczaniu kłusownictwa, zaszkodziła, niesłusznie kładąc cień na instytucji bez której ci społecznicy niewiele mogą. Oczekujemy więc sprostowania oraz informacji o tym.

Artur Furdyna
Przewodniczący TPRIiG

Do wiadomości:
-Komenda Wojewódzka Policji w Szczecinie
nadkom. Bogusław Kuźmiński
-Towarzystwo Miłośników Parsęty
- Federacja Zielonych „GAJA“
- Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Szczecinie
- Zarząd Okregu Polskiego Związku Wędkarskiego w Szczecinie
- strona tpriig.pl

To są Arturze 2 sprawy 1-Pobieranie wody do badania 2- badanie wody dostarczonej przez jakąś służbę np PSR. Wiadome jest, że za badanie ktoś musi zapłacić. Kto ma zapłacić ?? Ten kto zleca badanie. Inna sprawa czy sąd przyjmie wyniki takich badań i dopuści jako dowód w sprawie. Nie zawsze GIOŚ czy WIOŚ są w terenie akurat tam gdzie inni stwierdzają toksyczny wyciek do np. rzeki. Dlatego nie ważne jest kto tak naprawdę pobiera wodę do badania, ważne jest aby pobrana próbka pobrana została w taki sposób aby nadawała się do badania. Do tego celu właśnie niezbędne są wysterylizowane naczynia, które nie zawsze wszyscy posiadają pod ręką. Pobieranie wody w butelki znalezione nad brzegami rzek czy jezior mija się z celem. Dla pewności i skuteczności byłoby lepiej jednak aby takie pobrania wykonywały wskazane przez ciebie urzędy.

Dobra.
Zostawmy techniczną stronę medalu, bo myślę, że trochę o tym wiem, z racji udziału w kilku programach dotyczących tej kwestii. To doświadczenie uprawnia mnie jednak do stwierdzenia, że w pewnym sensie sąd ma rację. Jeśli próbka nie jest pobrana przez przeszkoloną osobę, bez odpowiednich odczynników-utrwalaczy, oraz, jak słusznie zauważyłeś, sprzętu, to jej wiarygodność jest nikła. Problem w gronie osób/instytucji uprawnionych do pobrania. Nie widzę przeszkód, by dla każdej gminy zrobić szkolenie dla pracowników wydziału środowiska z egzaminem dającym patent.....i tyle
Co do zaś badań, to będę się upierał, że jest znacznie więcej instytucji mogących je przeprowadzić i to bezpłatnie w pewnym sensie, gdyż funkcjonują z budżetu..... Tak jest na całym Świecie....

Nie ma czegoś takiego w Polsce jak ,,licencjonowane laboratoria", co najwyżej są laboratoria akredytowane. Każde laboratorium czy to państwowe, czy też prywatne po spełnieniu odpowiednich wymogów może ubiegać się o akredytację, która jest ogólnie przyjętą w Unii Europejskiej metodą zapewnienia jakości badań. Dodam, iż wymaga to spełnienia niezwykle wygórowanych i rygorystycznych warunków, w tym także finansowych związanych min. z zakupem specjalistycznego sprzętu i posiadaniem wykwalifikowanego personelu. Organem upoważnionym do udzielania akredytacji jest Polskie Centrum Akredytacji.
"Certyfikaty akredytacji" są potwierdzeniem, że Laboratorium spełnia wymagania międzynarodowej normy PN-EN ISO/IEC 17025:2005 "Ogólne wymagania dotyczące kompetencji laboratoriów badawczych i wzorcujących ". W tejże normie wyspecyfikowano ogólne wymagania dotyczące kompetencji do przeprowadzania badań i/lub wzorcowań, łącznie z pobieraniem próbek. Norma obejmuje badania i wzorcowania, które są wykonywane przy wykorzystaniu metod znormalizowanych, metod nieznormalizowanych oraz metod, które zostały opracowane w laboratorium. Norma dotyczy wszystkich organizacji przeprowadzających badania i/lub wzorcowania.
Nie wiem jak to wygląda na świecie, ale nie widzę żadnego powodu aby państwowe laboratorium posiadające akredytację, której uzyskanie jak napisałem nie jest wcale tak prostą sprawą, miało jakiejkolwiek jednostce czy to państwowej, czy też samorządowej przeprowadzać badania za darmo. Dodatkowo nie dziwi mnie też wcale, iż poważne laboratorium które bierze na siebie odpowiedzialność za przeprowadzone badania wody i uzyskane wyniki, chce samo pobrać jej próbkę, tak aby nie miało żadnych wątpliwości, zarówno jeśli chodzi o fakt czy została pobrana zgodnie z zapisami cytowanej normy, jak i czy faktycznie pochodzi z badanego cieku. Pozdrawiam.

Mam pytanie. Do jakiej instytucji ma zadzwonić człowiek, który stwierdził zanieczyszczenie wody? Czy taka instytucja ma obowiązek reagować i jaki ma ewentualnie czas na dotarcie?

Art. 182. § 1. Kodeks karny:
Kto zanieczyszcza wodę, powietrze lub ziemię substancją albo promieniowaniem jonizującym w takiej ilości lub w takiej postaci, że może to zagrozić życiu lub zdrowiu wielu osób lub spowodować zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 2. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Odpowiadając Krzysztofie na twoje pytanie - należy dzwonić do służ które ustawowo są zobowiązane do podejmowania czynności przy takich zdarzeniach czyli:

1- Policja, która prowadzi czynności zmierzające do ustalenia źródła i sprawcy zanieczyszczenia,
2- Straż Pożarna, która dysponuje sprzętem technicznym pozwalającym na zabezpieczenie terenu itp.
3- Prezydent, Burmistrz, Wójt gminy - jako gospodarz terenu, który posiada w swych zasobach kadrowych urzędu odpowiednie służby i pracowników wydziału Ochrony Środowiska.

Przy znacznych zanieczyszczeniach i zatruciach wód współpraca wszystkich tych służb jest konieczna. Co do czasu w jakim wskazane służby powinny dotrzeć na wskazane miejsce - odpowiem NIEZWŁOCZNIE po otrzymaniu takiego zgłoszenia.

Warto zapoznać się z rozdziałem XXII Kodeksu karnego - Przestępstwa przeciwko środowisku aby w przypadku stwierdzenia opisanych w nim przypadków dzwonić na Policję żądając natychmiastowej interwencji.

Mirek wielkie dzięki.

Krzysztof Dmyszewicz napisał:
Trzeba zadzwonić do WIOŚ - Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, przyjadą po około dwóch tygodniach. Chyba że będą zawaleni robotą, to wtedy po miesiącu, albo dwóch...

Urzędnicy są zapracowani w naszym kraju, mniej więcej w ten sposób:

inverso.wrzuta.pl/audio/0OSbTVT30j0/panie_z_zusu_-_rozmowa