venom napisał:
Kto więc ma ten beton u góry kruszyć??
Według mnie betonu wcale nie trzeba kruszyć. Lepiej go zostawić niech butwieje w spokoju, a obok budować cos lepszego.
Poruszony został temat Mazur. Gdy miałem może 10 lat przeczytałem Wędkarstwo Jeziorowe Andrzejczyka, przynajmniej kilka razy. Od tamtego czasu marzyłem by pojechac nad któreś z tych pięknych jezior, łowić metrowe szczupaki i tropić ławice wielkich garbusów po stadach rybitw. Czar prysł, gdy kilku znajomych pojechało do tego "raju". Prywatni dzierżawcy dokończyli tylko dzieła zniszczenia rozpoczętego przez PGRyb. Ale co z tymi 5-10% wód PZW? Znajomi właśnie chcąc uniknąć rozczarowań głównie na nich spędzali urlop. Jeśli na tych wodach było "lepiej" to nie wiem, co oznacza "gorzej". Kraina 1000 jezior, w której spotkac zębatego 60taka, czy 30cm pasiaka to fart. WSTYD!
Oddawanie wód w prywatne ręce nie jest według mnie dobrym pomysłem. Prawie każdy prywaciarz kieruje sie jednym priorytetem - rentownością. W takiej sytuacji zawsze częśc naszej opłaty wędruje do jego kieszeni. W przypadku analogicznego do PZW publicznego związku rentowność jest niepotrzebna. Bilans może być zerowy i wszyscy zadowoleni.
Moim zdaniem taki twór mógłby funkcjonować na zasadzie obecnych klubów, skupiając sie na wybranych ciekach/zbiornikach. Różnica byłaby taka, że to kluby dysponowałyby znaczną większością składek. Pozwoliłoby to uniknąć sytuacji jak obecnie, np. żebranie po forach o datki na dodatkową tonę żwiru do tarliska, czy licytacja t-shirtów na kilka dodatkowych lipionków.
Mimo tego centralizacja do pewnego stopnia wydaje sie konieczna z wielu powodów. Duży może więcej: lobbing, marketing, logistyka, status prawny - to daje przewagę nad drobnymi dzierżawcami, którzy mimo najszczerszych chęci moga nie dać rady w naszym pełnym chorej biurokracji państwie. Poza tym centrala stosując odpowiednie dyrektywy pozwoliłaby przejść z obecnego modelu gospodarki rybackiej do
wędkarskiej. To w mojej ocenie jest obecnie najważniejsza kwestia.
Największą trudność w powstaniu alternatywnego związku widzę w połączeniu sił ludzi rozproszonych po całym kraju. Tutaj faktycznie potrzeba kogos z talentem i determinacją. Może WŚ zacznie pospolite ruszenie? Pożyjemy zobaczymy. Jak pisałem wyżej, chętnie sie podłączę.
Witku, mnie własnie najbardziej w PZW boli to, że pozwolili i wciąż pozwalają(!) na te melioracje, MEWy i całą resztę. Rybostan mozna szybko odbudować, ale ekosystemy gina bezpowrotnie i to na naszych oczach! To nie źli melioranci, ale obojętni dzierżawcy są winni. Grupa zapaleńców może wybronić rzekę przed koparami, a taka potężna organizacja nie może, a raczej nie chce kompletnie nic zrobić! nie słyszałem, by kiedys zapomnieli o pucharach czy nagrodach na zawody...
Jeszcze parę słów o rzeczywistości naszego związku. Co roku gdy spędzałem część urlopu w kraju wykupywałem kilka dniówek na okoliczne wody, wyłacznie z sentymentu. Dniówka na nizinne (opolskie) kosztowała zawsze cos koło 20zł. Dwa lata temu stawka poszła w góre i płaciłem juz 40pln (usłyszałem coś w ten deseń, że cena idzie w parze z jakością
). OK, stać mnie więc płaciłem bez marudzenia. W zeszłym roku wyszło jednak inaczej. Zapomniałem zabrac karty i legitymacji do kraju. Pomyślałem "zapłacę pewnie z 80zł, jak dewizowy i będzie ok". Nie było ok. Okazało się, że nie ma żadnego sposobu, bym mógł wykupic zezwolenie. Zasugerowałem, że wezmę z koła zaświadczenie o posiadaniu stosownych dokumentów, nie dało się! Po prostu
nie miałem mozliwości wędkować na wodach PZW w czasie urlopu.
Dla mnie miarka sie przebrała.
Marzę o tym, by odwiedzając kraj z chęcią powędkowania mógłbym zajechać na "cpn", bądź do punktu turystycznego, opłacić dniówkę czy tgodniówkę i iść na ryby, a potem złowic jakieś ryby.
Tylko tyle i aż tyle...