Jako wędkarz jestem całkowicie przeciwny tworzeniu jakichkolwiek zapór na rzekach (zarówno tam spiętrzających jak i "tam z rybackich siat", jednak jako że poniżej Nieszawy (tj. w Ciechocinku) mieszkałem 20lat i mam tam prawie całą swoją rodzinę, wiem jakie mogą być "powikłania" braku takiej zapory w Nieszawie. Przede wszystkim wówczas kiedy kolejna, bądź jeszcze kolejna poważna fala powodziowa naruszy konstrukcję tamy we Włocławku, bądź ją zniszczy. Ludzie tam mieszkający mają tylko dwie bezpieczne drogi ucieczki przed 5-6m falą jaka może powstać po pęknięciu zapory we Włocławku, poniemieckie wały takiej wody nie zatrzymają. Podczas ostatniej dużej powodzi przed prawie trzema laty woda sięgała szczytu wałów, które robiły się już "miękkie", gdyby fala była dłuższa o dzień lub dwa, mielibyśmy takie drugie, trzecie itd... Świniary.
Zaraz znajdą się pewnie "mędrcy" którzy zaczną prawić, że nie trzeba było się tam osiedlać, to wasz problem rzeki zostawcie w spokoju, etc. etc... Otóż owe osoby zanim zaczną wygłaszać swoje osądy, wpierw niech się wczują w rolę setek tysięcy lub paru milionów osób, które z różnych powodów zdecydowały się lub musiały się zdecydować na takie czy inne miejsce zamieszkania.
Z tej perspektywy, sądzę że zapora w Nieszawie powinna powstać, lecz nie kosztem Państwa a w całości operatora energetycznego, który będzie miał swoje niebagatelne profity z tytułu funkcjonowania tejże "elektrowni". Oczywiście są do uregulowania poważne kwestie związane z ochroną środowiska i realne do przejścia przepławki.