Sądzę, że jak nie trzeba (wolny nurt, czysta i niska woda) używać żyłki, to się jej nie używa. Od końca poprzedniego sezonu używam plećki i jest idealna do miękkiego wędziska, a miękki i długi kij męczy rybę. Z żyłką trochę ryb mi spadało. Nie widzę różnicy w ilości brań a tym bardziej, kiedy woda jest trącona. O niebo lepiej jest czuć pracę przynęt a przede wszystkim małych i stawiających niewielki opór. Elegancko pasuje do wolno prowadzonych żab i kogutów. Rzuca się o wiele dalej i celniej mniejszymi przynętami.
W tym roku mam kilka ryb między 40 a ponad 50cm. Kolega łowił 60+ na plećkę, więc po co żyłkę nawijać. Średnica 0,12mm wyrywa przynęty z zaczepów i daje poczucie przewagi nad dużą rybą. Pamiętać trzeba o tym, że najsłabszym elementem mogą okazać się kotwiczki lub agrafki ale właśnie po to jest miękki kij, żeby się nie wyprostowały.
Cała sprawa z plecionkę zaczęła się, gdy na trociach podczas nieudanego rzutu straciłem połowę plecionki i nie nadawała się już na może, bo podczas rzutów wybierało również podkład. Więc użyłem jej na pstrągi i nie żałuję
Odnośnie odcinania żyłki to robię to po każdym większym zaczepie i przewiązuję węzeł. Plećki nie trzeba tak często odcinać, bo i tak ma powera