No niestety kolego nie zgodzę się z Tobą. Choć artykuł sprzed 3 lat to temat nadal aktualny. Kiedyś koledzy zarazili mnie robieniem wobków. Robili rocznie po 300-400 i tylko dla siebie. Wiele z nich dostałem. Niestety nie mogę powiedzieć o nich dobrego słowa. Sami łowili na te wobki z sukcesami. Być może dostałem te, które im nie pasowały, lub po prostu były słabe. Ja osobiście zrobiłem około 50 wobków. Z czego 3 mi wyszły. Ale jak? wszystko co znalazło się koło tych woblerów to w nie waliło. Mój rekord pstrąga wyszedł na mój wobler. Więc uważam że jeżeli Morele robione są z pasją, to są więcej warte od seryjnych "gówien". Nawet jeśli dużo więcej kosztują a ich strata boli bardziej. Seryjne wobki przechodzą wielokrotnie obok ryb, które wobec nich są obojętne. Nie mogę powiedzieć że to kwestia dnia, nie. Za każdym razem, kiedy używałem swoje killery, zawsze było dużo ryb. Nie patrzę na księżyc, wiatry, temperatury. Jadę wtedy kiedy mogę lub chcę. Moim zdaniem kupujcie Morele jeśli są sprawdzone, kupujcie woblery ręcznie robione o ile wiecie że są sprawdzone i działają. A co do powtarzalności wobków seryjnych, to jest to bujda. Może to się sprawdza w 60%. 5 lat temu kupiony salmo Tiny jest bardzo skuteczny, a kupiony 3 lata temu, leży w pudełku bo wogóle nie dorasta temu starszemu do pięt. Czyli tak jak w ręcznej robocie. Tylko że hendmajdofcy robią to z większą pasją. Pozdrawiam