Tommy napisał:W takiej swobodnej i luźnej atmosferze wolałem spędzać czas w klubie (np. sopocki Spatif).
Nie lubię klubów,za dużo dymu i hałasu
.
Ale jak już wyruszam na wyprawę na ryby, to czas wykorzystuję na maxa.
No właśnie,jak to jest - czy nastawiamy się na złowienie ryby,planujemy taktykę,gromadzimy sprzęt za pomocą którego mamy tę rybę pokonać,spieszymy się na najbardziej obiecujące miejscówki itd.,jakby do tego nie podchodził to nasze hobby polega na złowieniu,pokonaniu,upolowaniu ryby.A gdy ta ryba nas oleje,nie zobaczymy przez cały dzień nawet skrawka płetwy ogonowej,twierdzimy - tak naprawdę to ja przyjechałem pospacerować nad rzeką.Czy na taki spacer warto zabrać spinning "trociowy",który pozwoli pokonać "rybę życia" na kilku metrach kwadratowych wody pomiędzy zwaliskami,czy lekki patyczek który nie męczy nadmiernie ręki podczas spaceru?Książkę pewnie można napisać...
...nigdy nie wypić nawet małego piwka w czasie wędkowania.
Ja tej zasadzie jestem do dzisiaj wierny.
Tomku,gorącą herbatę z miodem,sokiem malinowym i cytryną miałem na myśli
.