Siemko,z ta Litza to nie sadze ,ze pozwola lowic na spinning -protected area ...A jesli nawet, to po pierwsze wydaje mi sie to troche bez sensu w takim miejscu ,po drugie reszta grupy patrzylaby na Ciebie jak na barbarzynce...Takie sa realia na Swiecie-pstragow na spinning sie raczej nie lowi, a juz na pewno nie w miejscach gdzie warunki do flyfishingu sa absolutnie idealne.Polska jest dosyc specyficzna enklawa psragarstwa spinningowego -nie mowie, ze to zle czy dobrze ,tylko inaczej.Temat na inna bajke.No ale to juz jakby kwestia osobista.Pisze jak jest ,ja bym sie dziwnie czul ze spinningiem w tundrze.Mysle ,ze to by bylo zwyczajnie nudne-przerobilem temat na kolskich lososiach ,po trzecim w ciagu godziny przestalem je meczyc...Ale byl w grupie twardziel,ktory na moj spinning (sory, wedka byla Myszy:)) walnal 25 sztuk w czasie kiedy ja spalem...Jaki to ma sens?Nikogo nie nawracam -zeby nie bylo!2 kilowy pstrag zlowiony na muche i na spinning to inna ryba,zupelnie inna bajka na zdecydowana korzysc muchy...Za cos takiego warto placic szmal-to moje osobiste zdanie.,,100 lat temu'' tez lowilem tylko na korbe i myslalem, ze jest zajebiscie -teraz wiem, ze to byla porazka i strata czasu.Dzis korbe biore jak wiem ,ze w lowisku jest ryba na 5 kilo i mucha jej nie siegne , albo ...potrzebuje szybko kolacje...I jeszcze raz napisze, ze to nie krytyka, tylko osobiste przemyslenia, po ilus tam latach lowienia ryb .Nie strzelac do pianisty prosze!:)Robta co chceta ,nie moj biznes.Generalnie polecam nauczyc sie lowic na muche i zaczac zwiedzac wedkarski Swiat- bo to wbrew powszechnej opinii proste jak drut i w dzisiejszych czasach tanie.I flyfishing i zwiedzanie.
Poza tym, jesli wydawac 10 tysiecy na wycieczke, to zasadniczo mozna poleciec w dowolne miejsce na Ziemi za ta kase...Jak sie ma odpowiednie znajomosci i zna angielski, albo hiszpanski, to nie trzeba sie z ,,Rosjanami kopac'' zeby polowc ryby, ze mozg staje.
Odradzam wyjazdy na Kolski na wlasna reke...Tam sie moze wydarzyc wszystko i zasadniczo wplywu na to nie masz.Troche miejscowi ludzie za bardzo ,,wyluzowani sa''...Mysza opisal kwestie techniczne.Mi tam raz w zyciu wystarczy ,,przygod'' z tajgi...I raftingu bez map,przygotowania i dziurawym pontonem...Po rezerwacie, bez licencji...Do d... z taka organizacja.Tam jest spontan -tak poczulem ,a spontan jest fajny, dopuki sie dobrze konczy ...
Z ciekawostek natomiast -moj kumpel wczoraj zlowil na pn.wyspie N.Zelandii potoka 4,7 kg...Na muche oczywiscie:)Do Sylwestra cos jeszcze pewnie wygrzebie,a jak nie to dostanie kopa, ze dal ciala
Wisnia-jak Mysza cos mowi, to wie co mowi:)Pozdrawiam, z rekami wyciagnietymi w ksztalcie litery ,,A''