słowik napisał:Film faktycznie piękny ale tylko w wierszach (na prawdę cudowne teksty i jest ich sporo na DVD) i klimacie maksymalnie wykręconych lodge'y. Warunek - przed obejrzeniem filmu trzeba skoczyć po dobre wino by spijać podczas oglądania;) Faktycznie samego łowienia bardzo mało, dobrego łowienia jeszcze mniej (nie ma co ukrywać, że Ś.P Mel Krieger przynajmniej w ostatnie lata swego sędziwego życia nie łowił już zbyt dobrze, a wcześniej? Nie wiem.). A poza tym snobizm, snobizm i jeszcze raz snobizm. Większość ujęć to grupa ludzi wokół Krieger'a, wpatrzona jak w obrazek Matki Boskiej i słuchająca jego opowieści z pierwszych lat muszkarstwa w Argentynie. Fakt - opowieści przednie. Jeśli jednak ktoś nie zna dobrze angielskiego niech nie liczy na dobrą rozrywkę. Należy tu zwrócić uwagę na postawę forsowaną przez Krieger'a - zamknąć rzeki tylko dla wybrańców, dodam zamożnych wybrańców. Może faktycznie nie jedną rzekę to uratowało od najazdu chołoty jednak wielu uczciwych i etycznych wędkarzy zostało pozbawionych możliwości zarzucenia wędki w tamtych rzekach (dodam, że wbrew prawu argentyńskiemu bądź, chilijskiemu, gdyż rzeki są państwowe i udostępnione do łowienia na podstawie normalnych licencji wędkarskich - jedynie właściciele sąsiednich lodge'y się burzą i stwarzają problemy).
Witam.
Cóż to że angielski do zrozumienia przekazu jest niezbędny to faktycznie ważna rzecz. Ja też nie rozumiem do końca tego co Pan tu napisał. Wychodzi na to, że Mel był nie tylko słabym muszkarzem ale do tego jeszcze snobem dla którego wartości i nauki, które starał się przekazać były nic nie wartymi frazesami...Mam wrażenie, że po prostu zwykłym szpanem... Można odnieść wrażenie, że doświadczenie jakiego się dorobił przez 40 lat ciągłego łowienia na wodach Argentyny to nic nie warty bełkot....
Być może obejrzenie całego DVD opisującego życie Kriegera daje podstawy do wyciągnięcia takich wniosków, a Ci snobistyczni pseudo wędkarze, którym się wydaje, że wiedzą coś o rzekach i o rybach w nich żyjących to banda pół-debili "wpatrzonych" w Niego "jak w obrazek Matki Boskiej". Bo niby kto to tam siedzi, zgraja mięsiarzy i ludzi zupełnie przypadkowych z dużą ilością gotówki, niewiele ponad to...
Cóż klimat treilera jak dla mnie poruszający. Kawałek z lodg-y rzeczywiście lekko pompatyczny. Reszta jego filmów w necie nie dawała mi powodów do takiej oceny, no ale może to wszystko jedna wielka ściema...
Obejrzenie tego na własne oczy na pewno daje podstawy do wygłaszania własnych opinii, jednak jak dla mnie chyba zbyt skrajnych i trochę niesprawiedliwych.
Argentyna zasobna w bardzo rybne i piękne rzeki to chyba trochę taki dziki zachód.
Słyszałem, że najlepsze odcinki rzek już od dawna wykupione są przez prywaciarzy a łowienie na nich jest dość drogie. Ale przecież do Chile nie jest tak daleko...
Jeśli postrzegać ten region jako ostatni pstrągowy raj dla wędkarzy z całego świata to nie dziwi mnie chęć zrobienia na tym kasy, a jednocześnie przyczynienie się do zachowania tych unikalnych jeszcze łowisk w jak najmniej zmienionej formie. W mojej opinii to takie VIP-owskie OS-y dla wybranych z całego świata, a chętnych jest naprawdę duuużo. Być może tak dużo jak chętnych posmakowania szczupakowego mięska wędkarzy z Europy, którzy już ogołocili dużą część Szweckich jezior z wszelkiego życia. Jeśli tak ma wyglądać coraz bardziej modna Patagonia za 40 lat to ja jestem za tym, żeby dostęp do nich był limitowany, jak na odcinkach specjalnych...
Pozdrawiam.
Maciej