Piotrek,ładnego pstrąga to dziś straciliśmy...Tak ze 4 kilo ...Gruby jak po granulacie...W pierwszym odejściu zjechał kolo 100 m w dół rzeki- bez postoju...Maja teraz taki pałer, że strach się bać...Drugi dobrze ponad 2 kilo odpiął woblera z agrafki podczas młynkownia...Nie chciałby nikt słyszeć tego co poleciało wtedy z moich ust
Ryba wyskakiwała z wody jak szalona z tym woblerem w pysku, próbując się go pozbyc...Zeschizowała się na maxa...Szkoda jej... Nigdy nie zakładam agrafek, a dziś mnie jakieś licho złe podkusiło...Kolejnej ryby nie widziałem, ale siadła ,,na miekko'', wiec myślę że łosoś.Parę fikołków i odpadła.Pstrągi wala tak wściekle ,że wyrywają wędkę z ręki, a łosoś zawiesza się zwykle jak szmata... Generalnie dzień popaprany...Na koniec jednego wymęczyłem, ale szału nie ma...
Na temat inteligencji miejscowych wędkarzy głosu nie zabieram.Nie mi oceniać.Ryby w wodzie sa w każdym razie i przy odrobinie pomyślunku można ich trochę nakosić...
Uploaded with
ImageShack.us