Poznalem kiedys takiego sadyste, ktoremu lipienie z reki jadly. Nie w przenosni tylko tak naprawdę
Czlowiek ten zrewolucjonizowal wedkarstwo muchowe w Polsce- zwlaszcza jego segment dotyczacy polowu troci.
Czy tylko pastwil sie nad rybami? Nie, tez bral choc rozumial, ze w pewnych okolicznosciach sie nie godzi. Uwielbiano Go goscic, zapraszac, ale i On wital wszystkich z otwartymi ramionami czestujac świeżym pstragiem prosto z... jednej z kadzi;)
To po kilku wizytach u Niego nad Wda, zrozumialem, ze nikt tak nie pomorze wodzie jak czlowiek i nikt tak wody nie potrafi zniszczyc. Potrzebna jest rownowaga, ktora w wiekszosci rzek jest zachwiana albo w ogole jej nie ma!
Nie bylo latwo skończyć ze starymi nawykami, ale lipieni ze wzgledu m.in. na pamiec o Mundziu- bo to o Nim mowa byla- nie zabieram w ogole. Jakieś dla mnie to malo eleganckie.
Wedle ''Waszych'' przekonan ikona wedkarstwa, dobroci, oddania sie wodzie : Edmund ''Mundzio'' Antropik to zwykly sadysta. I co teraz, boli? Ma bolec!
P.s.
Co za czub wymyslil no-kilowych ekstremistow itd. Tutaj takich nie ma! Jak zauwazyliscie nikt nie placze nad zabita trocia, chyba ze zdjecie przedsawia wymietolona rybe, ale to inna kategoria oceny. Zreszta wypuszczenie ryby, nawet srebrnej, ktora nie pobiera pokarmu ,wiec nie moze sie zregenerować po forsujacym holu nastrecza wątpliwości. Jezeli zas idzie o pstraga i lipienia tu zadnego ryzyka nie ma, chyba ze zazarla i nie rokuje.
Wypuszczajcie! I tu nie chodzi o etyke wobec ryby tylko o etyke wobec drugiego wedkarza.