Tekst skopiowany z portalu Wędkuje.pl
Kontynuujemy nasz cykl związany z regulacjami dotyczącymi możliwości swobodnego i legalnego uprawniania hobby przez setki tysięcy wędkarzy w Polsce. Opisaliśmy w poprzednich artykułach stanowisko wyrażone w wykładni podanej przez Kancelarię Premiera na dzień 26.03.2020 Czy można iść na ryby? oraz wątpliwości prawne z tym związane jakie sformułował Rzecznik Praw Obywatelskich w piśmie do Premiera - Rzecznik popiera wędkarzy? Publikacja tych tekstów spotkała się z ogromnym odzewem. Wielu wędkarzy nadal pyta w wiadomościach prywatnych czy można legalnie łowić i co w sytuacji kiedy pojawiają się w mediach informacje o ukaraniu osób, które wędkowały. Dlatego tym razem chcemy się przyjrzeć sytuacji, w której Policja lub inny uprawniony organ chce ukarać nas mandatem.
Zacznijmy od tego, że zgodnie z obowiązującymi na dziś (tj. 07.04.20) przepisami prawa w tym rozporządzeniami Ministra Zdrowia oraz Rady Ministrów jesteśmy zobowiązani do szczególnych zasad poruszania się poza miejscem zamieszkania. Dlatego chcemy wyraźnie podkreślić, że absolutnie i kategorycznie nie mogą wyjść wędkować osoby na które została nałożona kwarantanna przez służby sanitarne - takie osoby mają bezwzględny zakaz wychodzenia z domu. Zgodnie z rozporządzeniami jesteśmy również zobligowani do zachowania zasad higieny oraz separacji, dlatego możliwe jest wyjście na ryby pod warunkiem:
zachowania separacji w czasie dojazdu na łowisko oraz powrotu tzn. nie komunikacją zbiorową, najlepiej samodzielnie samochodem, motocyklem lub rowerem
wybrane miejsce miejsce do wędkowania powinno być ustronne i nie znajdować się w ogólnie zabronionym miejscu np. park
na wszelki wypadek warto zabrać ze sobą płyn dezynfekcyjny - nigdy nie wiemy, czy nie będziemy mieli kontaktu z przedmiotami, które mogą przenosić patogeny (nawet guzik w windzie może nim być)
Jeśli powyższe warunki spełniliśmy i spokojnie sobie łowimy a tu nagle podchodzi do nas patrol to najlepiej zachować się następująco:
Jeśli funkcjonariusz Policji wyraźnie żąda od nas opuszczenia naszego miejsca wędkowania - to zgodnie z prawem powinniśmy się do zaleceń funkcjonariusza zastosować. Nie warto tu wnikać, czy funkcjonariusz ma podstawę czy nie, po prostu ma prawo wydać nam takie polecenie.
Jeśli funkcjonariusz będzie chciał nas wylegitymować to również ma do tego prawo. I nie warto z tym dyskutować.
Generalnie nie warto wdawać się w zbędne dyskusje lub co gorsza pyskówki. Warto pamiętać, że ci ludzie są w pracy. Ktoś ich pracę kontroluje i również egzekwuje określone zachowania. Jeśli dostaną polecenie służbowe karania to będą chcieli to robić bo nie mają wyjścia. Policjant nie rozstrzyga w czasie czynności kto ma rację z punktu widzenia prawa, dlatego nie warto wchodzić z nim w taką polemikę. Natomiast warto znać swoje prawa i je równie skuteczne egzekwować.
No dobrze doszliśmy w końcu do kluczowej kwestii:
A co w sytuacji jeśli funkcjonariusz będzie chciał ukarać nas mandatem? - zacznijmy od tego, że na początek warto zapytać się na jakiej podstawie chce nas karać. W takim przypadku podstawa musi zostać podana. Nie można nikogo ukarać na podstawie widzimisię. Policjant najprawdopodobniej jako podstawę poda art. 54 Kodeksu Wykroczeń, który stanowi:
"Kto wykracza przeciwko wydanym z upoważnienia ustawy przepisom porządkowym o zachowaniu się w miejscach publicznych, podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany."
Stąd pojawia się osławiona kwota 500 zł. Tutaj mamy dwie możliwości: pierwsza, przyjąć mandat co zamyka z naszej strony sprawę bo oznacza automatyczne przyznanie się do popełnienia wykroczenia (nie warto tu liczyć, że mandat zginie, ktoś o nim zapomni itd. po prostu po jakimś czasie kwota, jeśli jej sami nie zapłacimy zostanie wyegzekwowana przez komornika) i druga możliwość - a w zasadzie prawo jakie posiadamy - to odmowa przyjęcia mandatu. Wtedy policjant spisze nasze dane, pouczy nas, że albo zostaniemy w związku z tym pisemnie wezwani na komendę celem przesłuchania (co w obecnej sytuacji raczej nie będzie miało miejsca) albo zostanie złożony pisemny wniosek do sądu o ukaranie. I na tym jego interwencja się zakończy.
Po jakimś czasie możemy spodziewać się pisma z komendy policji, że został sporządzony i przesłany do sądu wniosek o ukaranie. Takie pismo ma funkcję czysto informacyjną i nie wymaga żadnej reakcji z naszej strony. Oznacza, że możemy się spodziewać, w normalnych warunkach po czasie od dwóch tygodni do roku, korespondencji z sądu. Sąd może sprawę umorzyć (to dobrze – wtedy mamy już spokój, chyba że policja się odwoła) lub wydać wyrok nakazowy: zapłatę grzywny, karę nagany lub karę ograniczenia wolności w postaci prac społecznych.
Jeśli otrzymamy wyrok nakazowy (listem poleconym) to nie znaczy wcale, że musimy zapłacić grzywnę. To tylko formalność. Sąd wydaje takie orzeczenia z automatu nie rozstrzygając w ogóle kto ma rację. Podobne nakazy zapłaty wydaje się z tytułu jazdy bez biletu itp. Koniecznie zachowajmy pismo z nakazem zapłaty i najlepiej na kopercie zanotujmy wyraźnie datę odebrania tego pisma. Jest to istotne bo od nakazu zapłaty mamy 7 dni na złożenie sprzeciwu (decyduje data stempla pocztowego). Jeśli się spóźnimy to klamka zapadła z uwagi na tzw. zawity termin na jego wniesienie, brak wniesienia sprzeciwu w terminie oznacza uznanie nakazu.
Do napisania sprzeciwu wcale nie potrzebujemy adwokata, możemy sami wysłać pismo, treści następującej: „Na podstawie art. 506 § 1 Kodeksu postępowania karnego w zw. z art. 94 § 1 Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia wnoszę sprzeciw od wyroku nakazowego Sądu [tu nazwa sądu] z dnia [tu data wyroku], wydanego w sprawie sygn. akt: ”. Sprzeciwu nie musimy uzasadniać. Pismo ze sprzeciwem należy wysłać do sądu koniecznie listem poleconym. Warto zachować dowód nadania ze względu na ważne daty, o których wspominaliśmy wcześniej.Później mamy już standardową drogę sądową.
W wyniku sprzeciwu, toczy się rozprawa na zasadach ogólnych. Jesteśmy wezwani, jako obwinieni (wykroczenie). Mamy prawo przedstawić swoją wersję wydarzeń, swoje racje, mamy prawo do skorzystania z pomocy adwokata, mamy prawo nie zgodzić się z zarzutem i podważyć zasadność kary. Sąd będzie brał pod uwagę zagrożenie jakie "wywołaliśmy" i jego wpływ na otoczenie. Warto dlatego dokładnie przedstawić sposób w jaki udaliśmy się na ryby, czy byliśmy sami, czy napotykaliśmy inne osoby itd. Warto również przedstawić przebieg interwencji służb do tego uprawnionych - że nie stawialiśmy oporu, wykonywaliśmy polecenia itd. Co warte podkreślenia w żadnym przepisie (ustawa o covid-19, rozporządzenia) nie ma wprost wymienionego zakazu wędkowania jako czynności zabronionej. Jest to jedynie domniemanie.
Ostatecznie to sąd wyda wyrok. Sąd co do zasady jest niezawisły stąd ma prawo wydać wyrok jaki uzna za stosowny w granicach prawa. Może sprawę umorzyć a może nałożyć grzywnę jeśli uzna, że są ku temu podstawy. W opinii wielu prawników w tym wspomnianej na wstępie RPO nie ma takich podstaw. Ale należy również mieć na uwadze, że w Polsce często w tych samych sprawach zapadają różne wyroki. Dlatego powyższa droga jest dla tych, którzy uważają, że mają rację i będą chcieli jej dochodzić bo mają do tego niezbywalne prawo. Ci, którzy są innego zdania najlepiej jeśli pozostaną w domu bo wariant z wyjściem na ryby i przyjęcie mandatu jest chyba najmniej sensowny.
Tekst skopiowany z Wędkuje.pl