Kacper,
Tak a propos wygranej pana Edmunda, ja się tylko cieszę, że życie robi ludziom psikusa i jest przez to ciekawsze. Ciekawe jaka była by "sraczka", jakby największa ryba zawodów padła na kija za 2500 zł - bicia piany i zdjęć ze sprzętem w tle nie byłoby końca. Jeżeli zaś pan Edmund łowi skutecznie trocie z leadcorem, to znaczy, że można próbować łowić trocie z leadcorem i tyle. Potraktuj jednakowoż moje uogólnienia jako wyraz pewnego odreagowania wobec wszędobylskiego marketingu oraz z pewnym przymrużeniem oka. Nie każdy jest snobem, to prawda. Ale mnie czasami osłabia na przykład przydługawa debata w pięknej dolinie rzecznej na temat sprzętu. Staną tacy na skarpie i pieprzą jeden przez drugiego, zimorodek leci - nie widzą, żuraw śpiewa - nie słyszą, pachnie bór sosnowy - nie czują... liczy się tylko jakaś zasrana głowica z pyłem wolframowym sto czterdziestej dziewiątej generacji X5-V63!!!!
Danielu,
Ja nie jestem żadnym rewolucjonistą, tylko kolega Braat jest jak napisał jeszcze "młodzieżą uczącą się" - więc po co mu proponować jakiś drogie rozwiązania? A tak poza tym, jak się ma mało kasy, to trzeba pamiętać, że jest to jedna i ta sama póla. Jak się przesadzi ze sprzętem może nie starczyć na fajną wycieczkę.
Z mojego punktu widzenia, lepiej jest łowić Olimpią na OS Sanu, niż Sage na szczecińskiej Płoni! Żaden sprzęt nie zastąpi dobrego łowiska, więc jak ktoś ma
ograniczone środki lepiej jak zainwestuje głównie w fajne wycieczki.
A te przypony tonące firmy EDAN z konicznym ołowiem naprawdę fajnie pracują z linką, znacznie lepiej niż leadcore. Dla początkującego wędkarza, jeden tani kij i kołowrotek oraz linka pływająca wystarczą. W sytuacji gdy trzeba zatopić muszkę, w zupełności wystarczą te przypony. Nie potrzeba żadnych wymiennych szpól, linek, multitipów, zapasowych wędek. Wystarczy łowić na nimfę, mokrą i suchą z linką pływającą, zaś streamera i mokrą poprowadzić czasami na tej końcówce za 12 zł - w zupełności wystarczy by złowić rybę. Tym konicznym przyponem naprawdę rzuca się bardzo dobrze - nie wiem czy próbowałeś.
A na muszkę łowię 12 lat i koledze radzę na podstawie swojego doświadczenia. A doświadczenie mi mówi, że jak byłem w szkole średniej i na studiach, czasami dałem się skusić na lepszy sprzęt i zamiast ze starym szklakiem Shakespeare (podobny do Olimpii) jechać na Kwisę, jechałem z lepszym kijkiem na... kanał przeciwpowodziowy. I uważam tamto co zrobiłem za swój błąd, którym się teraz dzielę. Dobry sprzęt jest dla ludzi, którzy zakończyli edukację i już pracują.
Mi nie o to chodziło, aby dyskredytować dobry sprzęt, którym komfortowo się łowi. Dziś miałem przez przypadek okazję pomachać na Drawie kijkiem z twojej pracowni
XRods - po prostu poezja. Wędka o niebo lepsza niż większość kijów muchowych jakie miałem w życiu w swoich rękach. Dawajmy jednak ludziom rady adekwatnie do ich możliwości finansowych, a nie gadajmy im na siłę, że muszą mieć coś lepszego.
Lepiej sobie kupić 10 wycieczek na pstrągi (200 zł), 50 streamerów (100 zł), dwa przypony koniczne EDAN (24 zł), Olimpię (30 zł) i tani sznur pływający (60 zł) - czyli wydać w sumie około 400 zł na tani sprzęt, przynęty i wycieczki I BYĆ NA RYBACH WE WŁAŚCIWYM MIEJSCU, niż kupić sobie wędkę za 250 zł, i linkę za 150 zł i... ciapać koło domu jedną muchą!!! Bezsens!
Filozoficzna lista priorytetów wycieczkowo - wędkarskich:
1) Wycieczki - są najważniejsze, chodzi przecież o obcowanie z naturą (byłoby naprawdę głupio zostać w domu z drogim kołowrotkiem i się w niego gapić).
Możemy rozpocząć jeżdżenie na wycieczki.
2) Przynęty - jak starczy jeszcze kasy, bo bez przynęt nie ma łowienia.
3) Sprzęt - z pozostałej kasy (byłoby naprawdę głupio, gdybyśmy poszli nad rzekę z super sprzętem i po urwaniu kilku przynęt nie mieli na co łowić).
4) Licencja wędkarska - należy ją kupić na końcu, ponieważ ona ma pewien okres ważności, zaś przynęty i sprzęt mogą po ewentualnym wyczerpaniu środków przejść na kolejny sezon (byłoby naprawdę głupio patrzeć w uciekające dni kalendarza wiedząc, że licencja nie przejdzie na drugi rok).
Możemy rozpocząć wędkowanie.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek