Dlaczego mało osób jest zainteresowana speycastingiem ?
Bo jest niewiele rzek w Polsce gdzie swobodnie można tak połowić z sukcesami.
Bo pewne też tych ryb jest nie za wiele i łatwiej dosięgnąć ją spinningiem.Choć tu można by podyskutować.
Bo za bardzo nie ma sie od kogo nauczyć,dobrać sprzet etc.
Bo na FORS-e jest już niewiele osób z doświadczeniem,dlugoletnim wedkarskim stażem,które cokolwiek chcą coś napisać.
Ja sam tu rzadko zagladam,bo non stop jest "naparzanka" ,giełdomania,nachalny marketing szeptany,wedkarsko-internetowe pianobicie ... i takie tam.
Ja jestem z Bydgoszczy.Tu u mnie jeszcze 3-4 lata temu było zaledwie dwie osoby z dwureczną "lolą".Teraz jest chyba 5-6 osób.
W tym ja.Mamy jedną wodę gdzie można by połowić,lecz albo tam jest za wysoka woda,albo nie ma ryb w rzece.Ale próbujemy.
Ja mam dopiero dwie trocie zaliczone na speya i chętnie bym sie czegoś nauczył.
Fajną wodą jest Łeba,jeżdze tam na zawody po to m.innymi żeby sie nauczyć rzutów.Lecz wszystkich ,których tam spotykam "walą" jednorecznymi muchawkami.
Więc jest pod górkę.
Ale ma to swój urok.Jak kiedyś muszkarzami były osoby,które chciały tak łowić mimo problemów ze sprzetem,informacją itp
Tak teraz taką grupą są własnie "speyowcy".Taka wąska grupa zapaleńców,a nie internetowych muszkarzy,którzy przeczytali ksiażkę Węglarskiego,Sikory,spedzili tydzień na flyfishingu i już przypinają sobie muszki w kamizelkę czy w kapelusz
Wypowiedz moją trzeba traktować z lekkim przymróżeniem oka.