kaszub1974 napisał:
Wnioski po przeczytaniu artykułu, może każdy sobie wyciągnąć jakie chce. Moje akurat, są zupełnie przeciwne niż przedmówcy. Streścić mogę je tak:
1. Zasoby dzikich ryb i to nie tylko w morzach i oceanach zmniejszają się w zastraszającym tempie. O ile się nic nie zmieni to jak szacuje jeden z naukowców za ok. 40 lat na niektórych łowiskach wskutek min. rabunkowej gospodarki w ogóle nie będzie co łowić.
2. Żywność w tym hodowlane ryby ale również min. drób, wieprzowina, wołowina, warzywa itd. są w przystępnej cenie i masowej ofercie dla każdego dzięki zastosowanym nowoczesnym metodom ich hodowli i uprawy niestety nie pozostających bez wpływu na środowisko naturalne. To jest cena postępu cywilizacyjnego - innymi słowy nie da się jeździć samochodem, łowić nowoczesnym sprzętem i w ogóle korzystać z ogólnodostępnych dobrodziejstw cywilizacji a jednocześnie liczyć na to, że rybek w rzekach będzie dla każdego tyle samo co powiedzmy 30 lat temu.
3. Dzikie ryby (może dokładniej niehodowlane ryby pływające w naszych łowiskach) stały się już towarem deficytowym i w zasadzie luksusowym. Marnotrawstwem wydaje się więc łowienie niektórych gatunków jeden raz z przeznaczeniem na patelnię. Obawiam się, że wiele czynników w tym min. obecny model wędkarstwa się zużył i przeminął wraz z większością ryb. Szkoda, że uparcie nie chcemy tego dostrzec.
4. Nie da się prowadzić gospodarki rybacko-wędkarskiej oraz restytucji zagrożonych gatunków w oderwaniu od uwarunkowań środowiskowych oraz wbrew prawom rządzącym ekosystemami. To zawsze musi zakończyć się w dłuższej perspektywie nieuniknioną klęską. Pozdrawiam.
Całkowita zgoda. Oceany i morza są już totalnie przełowione. Przecież nie bazujemy gospodarki żywieniowej na dziczyźnie. Jest jej za mało a nas za dużo. Chcemy jeść ryby musimy je hodować. Tyle że hodować ryby/mięso/cokolwiek można tak żeby dało się to jeść lub produkować syf.
Ale to już chyba nie na to forum.