Artur Furdyna napisał:(...)Wytyczne unijne od których zacząłem ten temat to przykład życzeniowych zaleceń z dużą dozą swobody.....jednak jednocześnie sygnał, że UE woli prośrodowiskowe sposoby ograniczania zagrożenia i skutków wezbrań. Wbrew pozorom to wcale nie melioranci/choć trafiają się "ciężkie przypadki"/ są głównym problemem, a samorządy i politycy bez ikry, którym wygodniej kontynuować kierunek, nawet mimo dowodów, że jest błędny, niż odważyć się otwarcie powiedzieć społeczeństwu....szanowni obywatele, do tej pory realizowano błędne kierunki w danym temacie. (...)
Ciężkie przypadki
- dobre, dobre...
Samorządowcy i politycy w tych sprawach poziomem świadomości nie odbiegają zbyt wiele od zwykłych ludzi, którzy też domagają się regulacji rzek. To jest po prostu powszechna choroba społeczna, że panaceum na wszystko jest odmulanie, karczowanie i prostowanie rzek.
Reasumując, z tej dyskusji wyłania się obraz, że w chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi środkami do zastraszania, nawet jeśli ktoś wpadłby na pomysł poskarżenia się Matuszce Łuni. Choć nasza klasa polityczna zachowuje się jak małe dziecko, gdyż nieodpowiedzialnie głosuje za Traktatem Lizbońskim bez czytania (sic!), bo taki jest rozkaz. Więc niewykluczone, że jak tupniesz nogą, to poczują się zobowiązani:)
Z tego co piszesz, można napisać normalny list do Dyrekcji która wydała z siebie ów zalecenia ochrony przeciwpowodziowej (lepiej jednak na papierze, tak jest elegancko i tradycyjnie), żeby wysłali swoje skądinąd dobre idee do polskich władz, a te następnie do Urzędów Marszałkowskich. Jeśli te zalecenia zamiast wręczone przez organizacje społeczne, zostaną wysłane do Polski drogą oficjalną, to ich ciężar gatunkowy dla naszych władz będzie większy, nawet jeśli będą to tylko zalecenia.
Natomiast skarżyć to można wszelkiego rodzaju łamanie obowiązującego prawa, i tylko tych dyrektyw które zostały już w polskim Sejmie klepnięte.
Arturze,
A teraz mam prośbę. Nie wiem czemu razem z HiTowerem stosujecie skróty OOŚ, OOP, DG Enviroment... itd. Proszę Was o jakąś legendę, objaśnienia, słowniczek poniżej Waszych niektórych tekstów na forum bo myślę, że większość czytelników może się tylko domyślać o co Wam chodzi. Proszę nie szpanować łatwością posługiwania się terminami, a raczej starać się żeby ludzie wiedzieli o czym jest mowa. Zapraszam Was do udziału w teleturnieju "Wielka gra" czy coś takiego, ale bez jaj no... trzeba pisać jasno. Wiedza nie jest do szpanowania tylko do dzielenia się z innymi.
Ostatni raz robię to za Was:
DG Enviroment - Dyrekcja Generalna ds. Środowiska - jedna z ponad 40 dyrekcji generalnych i urzędów Komisji Europejskiej. Powszechnie określana jako DG Środowiska (Directorate General - Dyrekcja Generalna). Jej celem jest ochrona, zachowanie i poprawa środowiska naturalnego dla obecnych i przyszłych pokoleń. Aby to osiągnąć, proponuje strategie zapewniające wysoki poziom ochrony środowiska w Unii Europejskiej, chroniąc jakość życia obywateli UE.
Teraz co dalej:
Ten facet jest Komisarzem ds. Środowiska, nazywa się Janez Potočnik, oto kontakt:
Janez Potočnik
European Commission
B-1049 Brussels, Belgium
Fax: 0032 (0)2 298 82 88
Email:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Formularz:
TUTAJ
A to jest jego ekipa:
TUTAJ - niestety nie ma w niej Polaka, co by łatwiej się komunikować.
No więc, trzeba napisać najpierw do Pana Janez'a, nie żadną skargę bo prawo przetargami meliorantów łamane nie jest, tylko z prośbą o wysłanie zaleceń w sprawie ochrony przeciwpowodziowej Dyrekcji Generalnej ds. Środowiska do polskiego rządu. Myślę, że takie dyplomatyczne kanały będą miały największy rezonans.
I niech tego nie pisze na kolanie byle kto, tylko najlepiej wszystkie Towarzystwa Przyjaciół Rzek z Polski, organizacje ekologiczne itd. na jednym, zajebiście przygotowanym piśmie i już! Dlatego Artur, lepiej zebrać ludzi z których przecież wielu znasz po imieniu, niż namawiać wędkarzy do wysyłania jakiś śmiesznych, emocjonalnych głupstw. Chcesz dobrze, ale żeby jakiś debil tego nie spalił.
Za bardzo się wkurzać nie ma co. UE powinna być raczej płaszczyzną dyplomatyczną, a nie narzędziem do kopania się po tyłku. Ja wiem, że jak widać niszczenie rzeki, to aż ręka swędzi, żeby komuś nie przypierdolić, ale to chyba nie panaceum na nasz kraj.
U nas bezkarność to tradycja kilkusetletnia. Dlatego nic to nie da. A jak przyjdzie zalecenie, a to co innego. Tutaj nasi salonowcy mogą już zareagować pozytywnie, kto nowocześniejszy i bardziej europejski... Mnie tam zresztą rybka, na jaki emocjonalny haczyk oni się złapią.