bigos napisał:
Jesli dwa ostatnie posty ( W.Ziemkowski) polemizuja w jakis sposob z tym co napisalem wczesniej, to zupelnie niepotrzebnie - na rybactwie troche sie akurat znam. Piszac o kompromitacji, nie mialem na mysli techniki polowu, tylko sposobu w jaki sie on odbywa. Nie sa potrzebne zadne wielkie srodki, ani specjalna pomyslowosc, zeby odlow przeprowadzic w sposob optymalny dla ryb, skazujac je wylacznie na stres konieczny.Co do trabanta i mercedesa to... Mozna sie zblizyc ,,jakoscia'' do tego co robia za Atlantykiem. To tylko akwakultura. U nas panuje zwyczajny bajzel i pseudofachowosc na kazdym kroku - tylko tylko. Mozliwosci sa tak samo jak wiedza.
Gdyby moim zamiarem było polemizowania z Twoją poprzednią wypowiedzią lub też z jej częścią z pewnością zacytowałbym ją w całości lub w wybranym fragmencie do którego chciałbym się odnieść. To że się na rybactwie trochę znasz o tym wiem, zresztą jest to niezwykle eufemistyczne określenie biorąc pod uwagę, że jeszcze nie tak dawno uznawałeś za stosowne dobitne oznajmienie o tym np. na forsie. Ale ok w przeciwieństwie do mnie jesteś fachowcem pracującym w zawodzie. Natomiast z porównaniami jest taki problem, że czasami trzeba domyślać się co poeta miał na myśli. Podając za WŚ przykład Kanady oraz nowoczesnej hodowli na rzece Chilliwack River gdzie tarlaki pozyskiwane są bezstresowo nie chodziło mi o akwakulturę, mentalność wędkarzy w Kanadzie i u nas, organizację wędkarstwa czy poziom fachowości ichtiologów, poławiaczy tarlaków itp. ponieważ jestem świadomy tego, że dzielą nas lata świetlne. Chodziło mi o rzeczy na które wpływu nie mamy lub jest on ograniczony. Naszą najbardziej zasobną rzekę w trocie i łososie o której traktuje ten wątek tzn. Parsętę według prof. Chełkowskiego można zarybić w ilości 460 tys. do 920 tys. sztuk licząc po 1 lub 2 szt. wylęgu na 1 m kw. na odcinku rzeki poniżej Rościna. Dla przykładu podaję za WŚ rząd wielkości którym zarybiana jest kanadyjska Chilliwack River 5 milionów ok. 1 gramowych łososi keta, 1,5 miliona 7 gramowych czawyczy, 150 000 sztuk smoltów steelheadów, 1 milion sztuk 22 g kiżuczy (hodowane przez okres 1 roku). To miałem na myśli porównując trabanta z mercedesem i to daje wyobrażenie jak skromne jest dorzecze Parsęty nadające się do zarybienia wylęgiem. Tutaj też upatrywałbym się pomysłów związanych z zarybianiem Parsęty i innych rzek pomorskich smoltem, oczywiście jego ilość jest rzeczą podlegającą dyskusji ale nie w gronie mi podobnych hobbystów ale fachowców mających wiedzę na ten temat. Jakość materiału zarybieniowego i sposób przeprowadzania zarybień pominę milczeniem - każdy wie, że w wielu przypadkach musi on ulec zmianie. Z podobnych powodów (głównie geologicznych) nigdy nie będziemy też konkurencją dla rzek skandynawskich które mają dużo większą pojemność tarliskową w porównaniu z naszymi (co oczywiście nie zmienia faktu, że nasze trocie wędrowne rosną szybciej i ich średnia wielkość jest większa niż ich pobratymców żyjących po drugiej stronie Baltyku). Oczywiście fachowcom i niefachowcom którzy interesują się zagadnieniem nie muszę takich rzeczy tłumaczyć, ale kieruje to do ludzi którzy bezkrytycznie powtarzają opinię o tysiącach lat trwania gatunku z naturalnego tarła czy porównują ciągi tarłowe naszych troci z ciągami łososi na Kamczatce.
I jeszcze jedno Panowie, mam nadzieję, że większość z Was zwłaszcza miejscowych naprawdę zdaje sobie sprawę z konsekwencji związanych z chociaż zbliżonym dostosowaniem w przyszłości naszego wędkarstwa trociowo - łososiowego do standardów obowiązujących na świecie. Mam nadzieję, że dożyję chwili gdy na najbardziej renomowane odcinki Parsęty np. mosty potrzebna będzie licencja dniowa w kwocie np. 200 zł, liczba łowiących będzie oczywiście ograniczona, większość ryb po zrobieniu zdjęcia wypuszczana, a łowiący (kontrolowani każdego dnia przez opłacanych strażników) w przepadku złamania regulaminu łowiska poniosą konsekwencje w postaci dotkliwej kary finansowej i dożywotniego zakazu wstępu na łowisko. Odnoszę wrażenie, że większość z nas chce aby wszystko zostało po staremu tzn. dalej 200 zł rocznie, możliwość łowienia do oporu, bez własnego zaangażowania, z ponarzekaniem na j...ne PZW, SSR oczywiście z tą różnicą żeby ryb było dla wszystkich tyle co dawniej ale Panowie jak mawiają Czesi tak se ne da. Życzę większości z Was abyście któregoś dnia obudzili się w lepszym wędkarskim świecie, gdzie wszystko będzie poukładane tak jak trzeba i przede wszystkim,
gdzie będzie kosztowało tyle ile trzeba. Pozdrawiam.