witek ziemkowski napisał:
Widzę, że w dalszym ciągu nie do końca się rozumiemy, to moja wina, gdyż z pewnością piszę mało zrozumiale. Powtórzę więc jeszcze raz. Pozyskiwanie tarlaków to nic innego jak ich odłów na potrzeby sztucznego tarła. W hodowli której przykład przytoczyłem, opierając się na relacji WŚ, nie ma żadnego odłowu tarlaków gdyż same wpływają na teren obiektu hodowlanego gdzie jako wejście wykorzystano strumień uchodzący do rzeki. Czy można więc do tego momentu mówić o stresie u ryb? Moim zdaniem nie chyba, że za taki uznać sam fakt wpłynięcia tarlaków na teren hodowli ale sądzę, że idąc dalej tym tokiem rozumowania można przyjąć, że większość życia tych ryb jest równie stresująca.
W momencie gdy ryby znalazły się już na terenie ośrodka hodowlanego kończy się de facto czynność definiowana jako pozyskiwanie tarlaków. Później jak wiesz ryby kierowane są do kanału obwodowego, stamtąd do krytej przepławki szczelinowej która umożliwia im dotarcie do betonowych kanałów z płynącą wodą ( ,,przechowalni”), które są poprzegradzane kratami uniemożliwiającymi dalszą wędrówkę ryb. Tam z kolei czeka ich już dużo większy stres związany ze skazanymi na niepowodzenie próbami przeskoczenia pułapki w której się znalazły, czy też wyjęcia kasarem po osiągnięciu dojrzałości, pobranie ikry i zabicie. Tyle, że nie ma to nic wspólnego z pozyskaniem tarlaków ale bardziej z czynnościami którym są poddane już po ,,bezstresowym” pozyskaniu na teren ośrodka hodowlanego.
Jeszcze jedno. Nie sądzę abyś niektóre zdania kierował do mnie, ale tym niemniej ponieważ wcześniej zacytowałeś moją wypowiedź czuję się w obowiązku wyjaśnić, że ja nikomu na żadnym forum nie ubliżam, nie opluwam go, swoje wypowiedzi podpisuję własnym imieniem i nazwiskiem, nie uważam żebym miał monopol na prawdę i przekonany rzeczowymi argumentami potrafię przyznać się do tego, że nie miałem racji, posługuję się czasem ostrym sarkazmem ale dostrzegam istotną różnicę między nim a używaniem epitetów powszechnie uważanych za obraźliwe i godzące w dobre imię. Pozdrawiam.
Ta koncowke mogles darowac. Przeciez to jasne, ze moje slowa nie byly kierowane do Ciebie, tylko szerszego odbiorcy - nazwijmy go tak. Akurat Ty tu czasem piszesz jako jeden z trzezwiejszych, wiec wyluzuj sie.
W Polskim wedkarstwie nie przechodza rzeczy logiczne i praktyczne, tylko takie ktore gwarantuja wybor prezesa na kolejna kadencje - o to mi chodzilo. Ty to wiesz i ja wiem, ze to wiesz.
Te wszystkie ,,przekierowania ryb'' wiaza sie z zageszczeniem, a na koncu zawsze jest krata. Dlatego sie schizuja. Strumienie sobie mozemy darowac w Polskich realiach ( bo opisujmy rzeczy realne do kopiowana ), wiec akurat to konkretne rozwiazanie, z tej konkretnej wylegarni, ktora dajesz za przyklad ( czy bardziej WS )jest raczej ciezkie do przekopiowania - warunki lokalne. Zwykle to wyglada tak, ze pod zapora jest kanal/niby przeplawka ( lub odbicie od przeplawki,przymykanej wedle potrzeb), ktora sie konczy w budyku sortowni/ wycieralni nazwijmy tak. Ryba naplywa jak w przeplawke, jest zageszczona,popychana ruchoma krata, wywalona na stoly juz w budynku, podzielona wedlug plci i oddelegowana do basenow/ magazynow gdzie dojrzewa - chyba ze cos jest gotowe na pniu, to od razu idzie do tarla.
Generalnie PEACE, bo absolutnie nic do Ciebie nie mam!
Pozdro