Bardzo dobrze, że włosy Ci się jeżą, bo tak właśnie jest. PZW żyje nie w XIX, bo to były złote czasy rozwoju, idei, przedsiębiorczości i organizacji. PZW, mój drogi, żyje ale w XX wieku w latach cudownego "socrealizmu" stosowanego i pielęgnuje przestarzałe wartości, hołduje głupocie, matactwu i marnotrawstwu.
Dla przykładu. Znajomy, który był gospodarzem na jednym ze zbiorników pewnego koła, dowiedział się w zarządzie okręgu do którego jego koło należało, że nie mogą wpuścić do swojego bajora ryby za kwotę jaką uzbierali ze składek na zarybienia, bo woda jest za mała i przerybili by akwen. Na to ów znajomy odpowiada Pani, ale my mamy 700 członków, woda jest otwarta, jeśli wpuścimy rybę za 10% tej kwoty, za jaką Pani sugeruje to wyłapią rybę w trzy dni (góra tydzień). Na to tęga głowa odpowiada, że więcej nie można, bo ryby będzie za dużo. Pani nie ogarnia problemu swą pustą głową, ale znajduje genialne rozwiązanie ... I mówi, niczym wyrocznia ... Skoro macie za dużo pieniędzy kupcie sobie na wyposażenie koła komputer, skuter itp. pieniądze wydacie na majątek (zbudujecie majątek PZW). No ludzie ... trak to ma wyglądać??
W Katowickim PZW (mającym podobno około 45000 członków) siedzi na etacie kilkanaście babeczek (mniej więcej 20) żadna nie siedzi tam za najniższą krajową, owszem Panowie pełniący rozmaite funkcje czynią honory społecznie, nie figurują na etacie, ale ... diety, delegacje, imprezy ... To przecież nie jedyne koszty jakie generuje ten cały nikomu nie potrzebny moloch, bo są jeszcze koszty związane z utrzymaniem obiektów, podatki, koszty związane z mediami ... Czy my mamy na takie PZW płacić swoje pieniądze ??? NIE!
Okręg Nowy Sącz również nie był taki mądry. Przykład. Chciałem opłacić u nich licencję jak co roku przez internet, zatem dzwonię do nich początkiem roku i co słyszę ... Panie Tomaszu, zgodnie z uchwałą i rozporządzeniem ... i już sobie myślę "wężykiem Jasiu, wężykiem" ... musi pan osobiście odebrać zezwolenie w wyznaczonych punktach sprzedaży. Pytam się zatem pani, jak to możliwe, że w myśl tej samej ustawy i tego samego rozporządzenia okręg Bielsko-Biała honoruje wpłaty przez internet, pocztę, przekaz ... i na dodatek bez ŻADNEJ dodatkowej opłaty wysyła listem rejestr i zezwolenie. Pani mi na to odpowiada, że tamci działają niezgodnie z ustawą. Jakież było moje zdziwienie kiedy jakoś w wakacje wszedłem na stronę PZW NS, coś chciałem sprawdzić, a tu na czerwono link do pobrania rejestrów, zezwoleń itp. WOW - sobie pomyślałem. Jednak jakiemuś IDIOCIE (wówczas użyłem znacznie mocniejszego określenia) zwarły się neuronki i zrobili coś dla ludzi i to chyba wbrew ustawie i rozporządzeniu ... których wcześniej bronili jak ojcowizny. PZW ... niech ich krew zaleje razem z ich znaczkami.
Jeśli dalej chcecie posłuchać jak marnotrawione są wasze pieniądze ... SSR, czyli służba teoretycznie stworzona, tylko po to, aby ubrać i wyposażyć w gadżety kolegów, bo na nic innego to się nie przydaje. Mnie osobiście wydaje się, że kiedyś pewnego, pięknego poranka pan np. Tadek (prezes jakiegoś tam okręgu) siedząc na porannej kupie, wpadł na genialny pomysł. W oparach nieświeżego powietrza jego tęgi umysł wymyślił co zrobić z pieniędzmi, których nie można wpuścić do wody w postaci ryby (aby oczywiście nie przerybić wody), a komputer, skuter, quada, traktor, czołg i Bóg wie co jeszcze jego okręg już miał. Wówczas ów teoretyk organizacji i matactwa wymyślił, aby powołać społeczną straż wędkarską, czyli coś czego jeszcze nie było, a coś co działało od zawsze. Zrobili zatem racjonalizację. Powołał pan Tadek twór bez uprawnień, usankcjonowania, środków finansowych - bo ów twór finansować sam się nie może, bo nie ma jak. Ale sposób dojenia kasy jest prosty. Skoro już nie ma na co wydać to można wydać na ubrania, sprzęt, itp. pod szczytnym celem wyposażenia strażników. Genialne. Brawa. Oklaski. Gość wymyślił kolejny sposób na to, aby Panowie udzielający się w strukturach PZW bronili swej organizacji jak ojczyzny. Ktoś przyburzył na zebraniu bo mu zależało na rybach, na walce z kłusolami, bo mu przeszkadzało, że PZW lagę kładzie na kłusoli, to mu zaproponowali wstąpienie do SSR, ubrali, wyposażyli, dostał ciuszki, woderki ... teraz już nie pyszczy, tylko chwali i się stara, czasu mu troszkę zajęli. Już nie siedzi i nie myśli jak tu pluć na nieróbstwo PZW.
Mam wrażenie, że ten cały przepraszam za określenie "kur.wi.dołek" to jest jakieś krzywe zwierciadło, że to jest taki "Rejs", albo film Bareji który wciąż się kręci, którego scenariusz nieustannie się pisze, taka moda na sukces w której nieustannie przybywa Foresterów.
Czas z tym skończyć. Nie piszcie proszę, że tego się nie da, tamtego się nie da ... tylko zastanawiajcie się jak to zrobić. Bo to nam powinno na tym zależeć, aby nasze dzieci i wnuki mogły się cieszyć kiedyś z tego, że w naszych wodach jest jak w przysłowiowej Irlandii, Nowej Zelandii, Skandynawii ... Popatrzcie na mapę Polski, zobaczcie ile mamy wody, to do nas powinni przyjeżdżać wędkarze z całego świata na ryby.
Idea którą opisywałem (kilka postów wcześniej) odnośnie reformowania PZW, a właściwie jego likwidacji ... Jak się okazuje to co pisałem to w zasadzie prawie model jaki obowiązuje we Francji. Tam gospodarka wodami leży w rękach ministerstwa ochrony środowiska i samorządów. Owszem jest organizacja wędkarska, ale jest ona formą społeczną, zrzeszającą hobbystów, którzy poświęcają swój czas dla idei, środowiska, swojej pasji ...