garnela napisał:Bigos, a co mi zależy, nawet dodam ciekawostkę odnośnie tego wielkiego pruskiego miłośnika ryb i Pomorza. Max von dem Borne tak umiłował środowisko wodne, że sprowadził do swojego oczka pod chałupą 100szt raka pręgowanego (amerykańskiego)który był odporny na dżumę raczą, co było dalej wszyscy wiemy. Ta informacja tylko z pozoru jest poza tematem, a dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.
To ciekawe ciekawostki ...
Wówczas "wędrówki gatunków" były całkiem powszechne, a Niemcy chyba w tym mieli duży udział, bo pstrągi potokowe nazywane są w USA "German Trout", a nawet "von Behr Trout", bowiem pierwsze dotarły do USA w 1883r. od Barona Friedricha Felixa von Behr z Berlina, prezesa stowarzyszenia hodowców ryb w Niemczech, jako podarunek dla Freda Mathera, który pracował w agendzie rządu USA zahjmującej się rybactwem. Z przesłanych 80000 jaj wpuszczono ok. 5000 sztuk narybku do rzek we wschodnich stanach USA. Ryby pochodziły ze Szwarcwaldu ...
Teraz w niektórych rzekach Amerykanie trują te "German Trout" rotenonem, żeby reindukować rodzime tęczaki i źródlaki. Choć jednocześnie hodują je do niebywałych rozmiarów (rekord świata - 40 funtów i 4 uncje z Little Red River w Arkansas)...
Z Niemiec pochodzi też introdukcja sumów do systemu rzecznego Ebro w Hiszpanii, gdzie populacja tego inwazyjnego gatunku, obcego dla wó hiszpańskich, rozwinęła się niebywale ... W połowie lat 70-tych pierwsze 32 sztuki małych sumów z Dunaju wsiedlił do Ebro w rejonie Mequinenzy niemiecki biolog o polskim nazwisku Roland Lorkowski.
Tak bywa z przesiedlanymi gatunkami ... kultura vs natura ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski