Drogi Rafale,
Wybacz, ale to, co napisałeś, to nie tylko konstruowanie teorii na podstawie potocznych oibserwacji, ale trywializowanie problemu, "pomieszanie z poplątaniem" i bardzo jednostronne naświetlanie problemów.
Przede wszystkim, czymś zupełnie innym jest proces ścigania, czymś innym - orzekanie, a jeszcze czymś innym - proces legislacyjny. Udział zgłaszającego naruszenie prawa, świadka i poszkodowanego w czynnościach przygotowawczych oraz w czasie procesu jest zdecydowanie innym zagadnieniem niż jakieś "naciski społeczne" na przebieg i wynik procesu.
Policja nie jest "wymiarem sprawiedliwości", a i samo określenie jest mało precyzyjne. Kwestie kwalifikacji czynów są jednymi z bardzo istotnych elementów całego postępowania, a udział zainteresowanych zarówno w postępowaniu przygotowawczym jak i w trakcie procesu ma istotne znaczenie. W najprostszych słowach - jesli jedna ze stron "odpuści", to nie powinna potem się dziwić, że argumentacja drugiej ze stron zostanie przyjęta przynajmniej w części. Przy tym w systemach nietotalitarnych pozycja strony oskarżającej jest zdecydowanie słabsza niż w systemach totalitarnych, więc musi starać się bardziej.
System prawa nie jest "regulaminem służby wewnętrznej" (choć widać, że taki marzyłby się wielu) w zamkniętych strukturach, a znaczenie i niezależność władzy sądowniczej (do której zaliczane są WYŁĄCZNIE sądy) jest bardzo istotna. Rozdzielnośc władzy wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej jest bardzo istotna i pan minister nie jest władny wydawać rekomendacji dotyczących orzekania dla sądów, bo byłaby to bezprawna ingerencja władzy wykonawczej w działanie władzy sądowniczej. Praktyka orzekania wynika z decyzji sądów, a jej zmiany zachodzą pod wpływem kształtowania się interpretacji prawa dokonującej się w tych orzeczeniach, podejmowanychy w systemie wielu instancji.
Przykład nieszczęsnej "dzieciobójczyni" jest dobrą ilustracja tego, o czym pisałem, że sąd nie może poddawać się żadnemu stronniczemu "vox populi", bo to nie jest trybunał ludowy ani narzedzie linczu ... Jeśli sąd sprzeniewierzy się zasadzie nizawisłości w orzekaniu, to skutki mogą być opłakane. Na szczęscie jest mechanizm odwoławczy i spokojne rozstrzygnięcia sądów wyzszych instancji pozwoliły na odwrócenie efektó tego sprzeniewierzenia się. Uważam, że po takiej nauczce sąd pierwszej instancji zostanie umocniony w zachowywaniu zasad bezstronnego orzekania.
Kwalifikację czynu można zmieniać pod warunkiem użycia argumentów, adekwatnych do sytuacji. Wyceny też muszą być realistyczne, oraz uzasadniane i bronione przez zainteresowanych uczestników procesu. JAk napisa Czarek Szczepaniak w swoich artykułach w WW - pozostawianie swoich spraw przed sądem w rękach policjantów, prokuratorów i w efekcie również w rękach ... strony przeciwnej jest po prostu nieodpowiedzialne.
Proces legislacyjny jest poddany wpływowi opinii publicznej, jednak i to ma swoje granice. Podstawowe fundamenty systemu prawnego nie są "głosowane", nawet jeśli wielu nie podobają się. Poza tym proces legislacyjny jest wielostronny i to, co może być życzeniem jednej grupy może napotkać na oczekiwania zupełnie przeciwne innych. Poza tym proces legislacyjny, mimo ugruntowanych przekonań ukształtowanych przez propagandę z czasów "kto za tym stoi i komu to słuzy" ma tworzyć system prawny, a nie przepychanie się z grupowymi interesami i roszczeniami. W zrównoważonym systemie, jeśli się czegoś oczekuje, trzeba dac coś od siebie w zamian, co jest wartościowe dla innych. Jeśli wytwarza się coś wartosciowego dla innych wtedy ma się legitymację do występowania o rodzaj rekompensaty dla siebie. Postępując inaczej psuje sie system prawny albo przynajmniej nie zmierza się do jego usprawniania i poprawiania.
Chciałbym żeby nasze środowisko było liczącym się partnerem we wszystkich zagadnieniach dotyczących legislacji, przestrzegania prawa, korzystania z warunków jakie istnieją, rozwijania ich, oraz w razie konieczności - ścigania naruszeń prawa, ale do tego musimy być jak najlepiej zorientowani i sprawni, rzeczowi, a nie emocjonalni.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski