Cieszę się, że artykuł spotkał się z tak dużym zainteresowaniem.....
Szkoda, że, jak często bywa wśród naszych Rodaków, znamy się na wszystkim.....
Ja, z braku większej, od przeciętnego zjadacza chleba, wiedzy na temat generowanych przez te urządzenia zanieczyszczeń, popytałem i poczytałem trochę na ten temat w ramach udziału w konsultacjach planowanych instalacji na Inie- najbliższe 300 metrów od rzeki 2 kilometry od jej ujścia, oraz Gowienicy- najbliższe 500 metrów od koryta 3 kilometry powyżej ujścia.
Informacje które uzyskałem mocno mnie zaniepokoiły, stąd ten artykuł. Jest wiele okoliczności,które znakomicie zmieniają zasięg oddziaływania od setek metrów do kilometrów. Tu nie chodzi o emisję w powietrzu, ale drgania w gruncie. Na skałach nie ma problemu, ale gdy podłoże jest np. torfowe, a tak jest w przypadku wielu pomorskich rzek, drgania mogą być "słyszalne" przez ryby z kilku kilometrów. w związku z tym wskazałem inwestorowi konieczność oceny oddziaływania pod tym kątem. Sam wolę wiatraki od MEW, ale rzecz w lokalizacji.
Co do szumów występujących w przyrodzie, to w Szwajcarii trwają badania nad przyczynami zaniku populacji troci jeziorowych w niektórych dorzeczach tarłowych. W ciekach nie zmieniło się prawie nic, oprócz MEW na bocznych korytach, w sposób najbardziej ekologiczny z możliwych. Okazało się, że mimo takiej lokalizacji także turbiny MEW zmieniają tzw. "sound of river" i ryby rezygnują z tych dorzeczy.......
Jest wiele czynników, których nie znamy......
W przypadku Iny raczej o braku ryby nie mówmy w czasie teraźniejszym. osobiście staram się działać, wspólnie z kolegami z TPRIIG, ZO PZW Szczecin oraz grupa zaprzyjaźnionych naukowców z ZUT nad tym, by te ryby były nadal, stąd dociekam, jakie efekty mogą wprowadzić nowe instalacje i innym polecam to samo.....