Miałem sie nie zagłębiać w temat ale skoro Pan Jerzy prosi niech będzie.
Jerzy Kowalski napisał:
Szanowny Panie Tomaszu,
Czy mogę prosić o rozwinięcie Pańskiego komentarzxa dotyczącego Pańskiego sposobu rozumienia tego, co napisałem? Byłaby to dla mnie bardzo cenna informacja zwrotna.
Rzeczywiście, nie piszę o czymś, co możnaby określić jako "ideę no kill" tylko o praktycznym zastosowaniu C&R jako narzedzia, jednego z wielu, w zagospodarowaniu łowisk. Mam również nadzieję, że (odkładając zupełnie na bok emocjonalne nastawienia i kwestie ideologii) różnica między samym no kill (czyli niezabiciem ryby) a C&R (złowieniem i uwolnieniem jej, z zastosowaniem wyposażenia i sposobów zmierzających do zapewnienia jak największej przeżywalności) jest dziś już oczywista.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
no co do definicji "no kill" i C&R to zgadzamy się całkowicie. "No kill" to łowienie dla samego łowienia i bezwzględne wypuszczanie złowionych ryb. C&R to właśnie zbiór zasad mających na celu uwolnienie złowionej ryby w jak najlepszej kondycji, co ma szerokie praktyczne zastosowanie w przypadku:
- ryb będących pod ścisłą lub częściowa ochroną gatunkową,
- ryb niewymiarowych,
- ryb będących w okresie ochronnym,
- ryb nie spełniających kulinarnych gustów łowcy,
- ryb złowionych na łowiskach "no kill"
co do samego sposobu rozumienia tego co Pan napisał to nie odbieram tego jako "łopatologiczne uzasadnianie idei no kill", tylko ukazanie pewnych mechanizmów mających bezpośrednie przełożenie na ilość ryb jako zasobu i potencjalne sposoby korzystania z niego w sposób zrównoważony, gdzie "no kill" jest tylko jedną z opcji a nie jedynym wyjściem.
Jerzy Kowalski napisał:
(...)
Dlaczego cokolwiek miałoby "usprawiedliwiać"? Chyba raczej uzasadniać, a uzasadnia wiele. C&R nie jest "ideałem i kwintesencją wędkarstwa", do której należałoby zdążać, ale tylko koniecznością w warunkach, kiedy "ryba jest zbyt cenna, żeby ją złowić tylko raz" ... czyli w warunkach, w których wędkarzy jest więcej niż ryb ... Oczywiście, są alternatywne rozwiazania gospodarcze, ale bardziej kosztowne i zderzające się z tym, co (niejednokrotnie fałszywie i powierzchownie) uznaje się za "powszechność wędkowania" ... choć i te rozwiązania, wraz z ograniczeniami eksploatacji, nierzadko muszą iść w parze z powstrzymaniem się od zabierania ryb ...
(...)
no akurat w kwestii C&R (zgodnie z wcześniej omówioną definicją) to jest koniecznością i obowiązkiem każdego wedkarza. Co do "no kill" to jak już wcześniej wypomniałem jako hipokryta w tej materii powstrzymam się od drążenia tematu. Możliwe że uda mi się w tym roku spełnić jedno z marzeń i będę miał możliwość w praktyce przekonania się jakie zasady racjonalnej gospodarki "rybackiej" maja podstawy ekonomiczne i ekologiczne.
pozdrawiam Tomasz