Dobry wieczór
Temperatura powietrza spadła, woda ochłodziła się także. Dziś przymrozek, dachy białe... To mogło mieć jeden tylko skutek, który się w mym łbie zalęgnął w postaci jakże pięknej idei. Zalęgnął? Eksplodował!
Jest szansa na spotkanie z Jej Wysokością i nie wolno jej zmarnować.
Wiosenny przerywnik powyżej. To jabłoń. Uwijających się trzmieli nie widać, a szkoda, bo śliczne, dorodne...
Morze zastałem lekko wzburzone mym przybyciem. Zieleniny mnóstwo, a mimo to woda całkiem (albo i bardzo) przejrzysta. Kormorany blisko brzegu, drobnica też - dwa cierniki dziabnąłem za płetwy. Ucieszyłem się, że oba wróciły do wody w świetnej kondycji.
Na pierwszym planie ciernikowy killer...
Po którymś tam rzucie zmieniam przynętę. Po drugim rzucie czuję walnięcie, jakby mi kto sztachetą w blachę przywalił. Przyspieszam, zatrzymuję i... Bździągw! Jest. Ale jakaś taka... Inna?
I wtedy się pokazuje - to bałtycka barakuda!
Walcząc zaciekle (naprawdę zapiekle) zbliżyła się ku brzegowi.
Błyskawicznie skróciłem cierpienia tej pięknej, walecznej rybie, jako że była tak zahaczona, że i tak by nie przeżyła. Gwoli ścisłości: nie tłumaczę się tu przed nikim. Poza sobą.
A w tej chwili rozmyślam, czy tej wiosny dane mi będzie spotkać jeszcze choć raz najpiękniejszą z ryb żeńskiego rodzaju...
...