Dzień dobry wieczorową porą.
Dziś w Orłowie woda dość wysoka, lekko zmącona, falowanie takie sobie. Między 11:30 a 16 zarówno przejrzystość wody, jak i jej poziom zmieniały się. Dyżurny Orłowski Perkoz oczywiście był, krążąc to kilka, to znów kilkadziesiąt metrów od brzegu. Niewielka część czoła klifu się sypnęła, na osuwisku bliżej bunkra także przybyło materiału.
Mamy styczeń, lekki mróz itp. A na plaży znalazłem gąsienicę. Kolorową, całkiem dużą. I... żywą.
A gdy wybiła "Za dziesięć minut trzynasta", mego woblerka capnęła śliczna, tłusta troć. Początkowo myślałem, że to zaczep - bo zaatakowała nie więcej niż 3 metry ode mnie.
Zdjęcie nie odda jej srebrnego blasku, ale można zobaczyć tworzący się hak.
48cm. Nie straciła ni jednej łuski. Silna jak diabli, po powrocie do wody w mgnieniu oka machnęła ogonem i tylem ją widział. Nawet teraz mi się morda cieszy.