wiwaldi napisał:
No nie wytrzymałem. Moim zdaniem większość negujących to ci co się nie odrywają od klawiatury i są sporadycznie nad wodą. Nie omieszkam się nadmienić, że w tym sezonie pociągnąłem parę "kropkków" 50+ i to na spina na muchę,a większość wróciła do wody bo lubię moje tajemnicze rzeczułki, ale nie zamieszczam fotek bo nie cierpię malkontentów.
A mnie się wydaje, że to po prostu są ludzie, którzy łowią często i widzą co się dzieje nad wodą, jak drastycznie spada populacja pstrąga potokowego. Gadki w tym stylu są charakterystyczne dla mięsiarzy, którzy nie potrafiąc znaleźć żadnego sensownego argumentu na usprawiedliwienie swojego postępowania uciekają się do tego typu śmiesznych sformułowań. Nawiasem mówiąc, zgodnie z posiadanymi przeze mnie informacjami osoba, której dotyczy cała dyskusja wraz z grupą kilku podobnych indywiduów w ciągu 3 sezonów totalnie wyrybiła znaczne odcinki jednej najpiękniejszych rzeczek w Wielkopolsce.
Wracając do kwestii szufladkowania ludzi na "łowiących zabierających ryby" oraz "siedzących przed komputerem i niezabierających ryb (w głowie mięsiarza wynika to tylko z tego że nie jest on w stanie wyobrazić sobie jak można mieć w ręce kawałek mięsa i go wypuścić...- osoby takie mają zazwyczaj dość ograniczony sposób postrzegania rzeczywistości)" to jest ona równie śmieszna jak i nieprawdziwa - stanowiąc swego rodzaju aberrację intelektualną. W związku z powyższym KIERUJE TE SŁOWA DO WSZYSTKICH MIĘSIARZY: WYOBRAŹCIE SOBIE ŻE MOŻNA BYĆ NAD WODĄ KILKA RAZY W TYGODNIU I WYPUSZCZAĆ WSZYSTKO CO SIĘ ZŁOWI...