Czytam i zastanawiam się czy zabierać głos, ale kilka sformułowań mnie „ruszyło”.
Ponieważ łowię też czasami na wodach Lubelszczyzny i miałem okazję osobiście się przekonać jak to wygląda w Okręgu PZW Lublin, postanowiłem zabrać głos.
Co to w ogóle za podziały i uogólnienia ? „Warszawiak”, „Lubelak” etc.
W Warszawie mieszka obecnie pewnie z 5 % warszawiaków. Reszta to przyjezdni, w tym mnóstwo z lubelskiego.
Na początku wypada powiedzieć, że wędkarze z lubelskiego wyjątkowo na skalę naszego kraju dbają o swoje wody. Cześć im i chwała za to. I zawsze ich za to szanowałem.
Druga rzecz to , że wszyscy, którzy chcą łowić na wodach górskich w okręgu Lublin muszą wykupić licencję, i mają wtedy takie samo prawo do korzystania w tych wód jak każdy inny członek PZW. Oczywiście na warunkach jakie obowiązują w tym okręgu. Koniec i kropka.
To że pewna grupa ludzi z lubelskiego dba o swoje wody, nie daje im jednak prawa do traktowania rzek w ich okręgu jak swojej prywatnej własności. W Polsce jest takie a nie inne prawo, i wszyscy muszą mu się podporządkować. Wykupiłem licencje, przestrzegam warunków, to niech mi nikt nie mówi, że „nie jestem tutaj mile widziany”, i że „nie mogę tutaj czuć się bezpiecznie”. Albo „żebym pojechał sobie na wody pstrągowe Mazowsza”, „albo że będę traktowany jak gówno”, i czytam jeszcze, że „wiemy jakimi samochodami jeżdżą”, i słyszę że „ zabijam i zabieram ryby z odcinków „no kill”( w życiu nie zabiłem żadnego pstrąga, ani na Lubelszczyźnie, ani nigdzie indziej „.
Co to w ogóle jest ?
Uogólnienia, szantaże, groźby etc.
W całej Polsce, we wszystkich województwach i okręgach są wędkarze i „wędkarze”. I moim zdaniem tak trzeba na to patrzeć, a nie uogólniać, że ktoś jest z Warszawy, czy Katowic, czy Lublina.
Co do mnie, to będę jeździł na ryby tam gdzie mi się podoba, a z tego typu rzeczami sobie poradzę, bo istnieje coś takiego jak Prawo, może i nie jest do końca doskonałe, ale jest. To również w końcu właśnie to prawo określa między innymi zasady łowienia i korzystania z rzek.
Pisałem już o tym wcześniej na tym forum, że zawsze podziwiałem i szanowałem pracę tych, którzy sprawili że rzeki Lubelszczyzny wyglądają tak jak obecnie.
Zrobili bardzo dużo. Są ewenementem na skalę Polski.
Czapki z głów.
Szanowałem i szanuję wszystkie wody, i wszystkie ryby.
Nigdy nie zostawiam śmieci nad wodą, nie zabijam pstrągów, starałem się w miarę swoich możliwości wspierać wszelkie działania mające na celu poprawę stanu rzek Lubelszczyzny.
I co mnie za to spotkało?
Zostałem posądzony o zabijanie ryb bez żadnych podstaw.
Jestem traktowany, mówiąc delikatnie niegrzecznie i obcesowo. Jestem straszony i obrażany.
Grozi mi się również.
To jest niedopuszczalne.
Na koniec dodam, żeby nie było że tylko ja.
Wielu moich kolegów spotyka to samo na co dzień właśnie ze strony tych ludzi, których obdarzaliśmy takim szacunkiem.