Mariusz-Marek napisał:
STREMER napisał:
W USA w stanie Missouri roczna składka od 1 marca do końca lutego następnego roku w 2011-12 roku wynosiła 19$ (tyle, co dwa obiady w restauracji) dla tych, co chcieli łowić pstrągi i je zabijać. Jak płacileś tylko podstawę, tj. 12$, nie mogłeś zabrać pstrągów, czyli dopłata wynosiła 7$. Od marca do października każdego miesiąca do jednej z rzek (żadna topowa) wpuszczono hodowane tęczaki w ilości ... I tu nie pamiętam dokładnie ale kojaży mi się, że albo 300 albo 1000 sztuk. Tęczaki miały ponad 35cm i co miesiąc były większe, bo podrastały w hodowli. Na tej rzece były odcinki, gdzie można było łowić dosłownie na wszystko (robale - mucha). Ryba chyba nie miała wymiaru ochronnego ale limit wynosił 3 sztuki. Niestety w dniu zarybień miejsca, gdzie ryby były wpuszczone, okupowane były przez wędkarzy, którzy nad wodą byli po trzy razy dziennie. Za każdym razem zabierając komplet, zawożąc go do domu i wracając po następny komplet wyrybiali ogólnodostępne miejsca prawie całkowicie. Po kilku dniach nie było czego tam łowić. Miejsca trudne były bardziej rybne i tam ryba się uchowała przed mięsiarzami. Gdyby nie było takich miejsc, to rzeka byłaby pusta.
Jaki wnioski Panowie same przychodzą na myśl???
Kolego STREMER. Ja Ciebie przepraszam, ale [...] Te zarybienia nie maja jednak na celu, aby w wodzie przeżyły ryby, lecz
aby można było sobie łatwo połowić rybki. Aby dzieciaki miały uciechę, że coś połapali, a wędkarze, którzy nie maja czasu na " dzikie ryby" złapali coś konkretniejszego. Tu inaczej podchodzi się do "życia".
Sami robicie sobie "własne piekło" Mariusz-Marek, znam założenia tego typu zarybień w USA ale może nie zwróciłeś uwagi na pewien problem albo ja go słabo zaakcentowałem. Chodzi mi o tych wędkarzy - w sumie to kłusowników - którzy zabierali nadkomplety. Co z tego, że parki stanowe mają fajny pomysł typu "ryba dla każdego", jak nadużywają prawa ci, którym wiecznie mało mięsa w lodówce. Ten problem istnieje zarówno w Polsce jak i Stanach, tyle że Polak wiecej do niego musi dołożyć (19$ vs. 250PLN=ok. 75$) nie mówiąc już o tym, że w Polsce stosunek zarobków do ceny karty jest o wiele mniejszy niż w US. Do tego jeszcze wielkość zarybień, brak wymiaru ochronnego, możliwość lowienia na robale czy "ciasto" i inne udogodnienia dla obywateli powodują, że w USA da radę zorganizować niezłe łowienie już za 19$ czyli ok 65zł czyli płacąc 4 razy mniej.
Już nic nie wspomnę o stanowych łowiskach specjalnych, które aż kipią od tęczaków po 65cm+ a takie po 30-35cm to "plankton", który dosłownie pływa w ławicach. I to za dodatkową opłatą tylko 4$ za dzień. Dodać trzeba, że te łowiskach specjalne są mega zadbane, z kempingami, domkami, restauracjami, placami zabaw, parkingami, własnymi hodowlami tęczaka i innymi atrakcjami.
Jaki wniosek?
Po prostu u nas kasę się wykorzystuje nie tak, jak trzeba. Dlatego też lepiej byłoby płacić komuś, kto wyda pieniądze lepiej.
Mkfly ma rację. Zamiast nażekać, wziąć się do roboty. Uczestniczyć w pracach, zapier...ać nad wodą, zdobyć poparcie innych, dostać się do władz w kołach/zarządach i zdobyć prawo do wprowadzania zmian i decydowaniu o wielkosciach składek. Siedząc przed kompem nie upilnujemy wody ani nie przypilnujemy tarła czy nie usypiemy tarliska.
Kilka grup w Polsce odniosło sukces dlatego nieroby mają gdzie jeździć, więc przyjeżdżają i zostawiają pieniądze w cudzym okręgu zamiast wziąć się do roboty i zorganizować coś u siebie.
Pozdro