Każdy ma prawo wyboru czy wystartować w zawodach czy nie.
Każdy ma prawo zabić rybę albo ją wypuścić.
Każdy ma prawo łowić "na lekko" i "grubiej".
I każdy ma prawo zarzucić przynętę bez haczyka jak nie podoba się kaleczenie ryb (tylko jak wtedy mięso pozyskać
?). Idąc tym tropem, myśliwi powinni strzelać do zwierzyny ze ślepaków.
Wszystko jest kwestią wyboru. Nigdzie nie wyczytałem, żeby wedkarstwo czy zawody były przymusowe. Tym bardziej, że się za nie płaci.
Wszystko w rękach organizatora zawodów. Może on wykorzystać je do promowania np.:
- NoKill - zawody na żywej rybie
- stosowania wyłącznie haczyków bezzadziorowych
- podwyższenia wymiaru
- prac (sprzątanie, budowanie tarlisk itp.) organizowanych przed/po zawodach
- aukcji, z których pieniądze można przeznaczyć na szczytny cele
- bezwzględnej dyskwalifikacji za oszukiwanie (podwiązywanie ryb itp.)
- itp.
Można np. dodawać zawodnikowi punkty za czysty rejestr połowu promując zasadę NoKill
Panowie, na ryby jechać albo wziąć się do roboty (zakładam, że większość pisze w miejscu pracy)