rafiz33 napisał:
Avante napisał:
Zarybienie zaoczkowaną ikra też mija się z celem? Im wyżej w górę cieku tym mniejsze drapieżnictwo. Im wcześniejsze stadium rozwoju ryby tym wyżej je wpuszczamy. Tego bym sie trzymał przy udziale w legalnych zarybieniach....dalej tak uzyskane stado tarłowe powinno sobie radzić same. no chyba że trafi na głeboki olej wtedy znowu trzeba zarybić. Tylko gdzie w tym wszystkim sens tej roboty do końca świata?
Powiedz jaka w ten sposób bedzie przezywalność zaoczkowanej ikry?
5% 10%?to chyba max...nie lepiej przytrzymać na ośrodku dłuzej i wpuscic od 5 cm narybek do dopływu...diametralnie przeżywalność zwieksza sie do kilkudziesieciu procent czyż nie?
Przykład zarybienia w 2015 parsety lipień 500 sztuk...Śmiech na sali i do tego jeszcze pewnie bezpośrednio do rzeki zamiast do dopływu...pare dni i wpier....pozostałe ryby..a druga rzecz ze 500 sztuk to sie nawet po kościach nie rozejdzie....
www.pzw.org.pl/koszalin/wiadomosci/12068...niem_radwi_i_parsety
Zarybienia maja być efektywne a nie efektowne...
Najwyższą przeżywalnosc teoretycznie powinien mieć asortyment, który jest możliwie jak najdłużej hodowany w ośrodku zarybieniowym i wpuszczany do rzeki w jak najstarszym stadium. Ale warto zadać sobie pytanie czy na pewno o to chodzi? Ponieważ idąc tym tokiem rozumowania najlepiej wpuszczać np. smolty tylko, że trzeba pamiętać też o tym, że natury nie da się oszukać. Wysoka śmiertelność w warunkach naturalnych i dobrodziejstwo selekcji z czegoś wynika. Prowadzenie zarybień w takiej formie niestety ale doprowadza w rezultacie do zubozenia puli genetycznej, spadku odporności i w rezultacie na przestrzeni lat wpływa negatywnie na populację.
Dramatem jest to, że w naszym systemie prawnym liczą się tylko nakłady rzeczowo finansowe wniesione przez użytkownika, a gospodarowanie obwodami rybackimi oparte jest tylko na kwotach zarybieniowych. Z tego użytkownik jest rozliczane i nie ma możliwości przeznaczenia tychże środków finansowych np. na ochronę naturalnego tarła. Tymczasem są miejsca gdzie zarybienia nie są wcale konieczne, wystarczy skupić się na ochronie naturalnego tarła z pożytkiem dla bioroznorodnosci. Oczywiście są i takie, gdzie w wyniku zmian srodowiskowych bez zarybień ryb nie będzie i zmiany zaszły tak daleko, że o efektywnym naturalnym tarle nie ma mowy. Natomiast mówic o tym powinni ichtiolodzy i to oni muszą uświadamiać to politykom, którzy mogą zmieniać zapisy ustawy o ryb. śródlądowym. Pozdrawiam.
ps. Nie sądzę aby ten narybek lipienia trafil bezpośrednio do Parsęty, niewykluczone, że został wpuszczony do jej dorzecza tzn. do któregoś z jej dopływów.