Czyżby pstrągi odzwyczaiły się od zimnej wody? Myślę ze temperatura ma ogromy wpływ na toczące się życie pod wodą, wszystko zaczyna się odpalać wraz ze wzrostem temperatury.
Pstrągi żeby przeżyć w niskich temperaturach automatycznie zwalniają metabolizm, przyklejając się do dna żeby ograniczyć funkcje życiowe(zawsze podczas okresu zimowego trafiały się ryby obklejone drobnymi pijawkami ) a podobnież w skrajnych przypadkach ryba potrafi odwrócić się kierunkiem nurtu.
Wracając do tematu łowiłem w tym roku już w każdej porze dnia, obławiając stałe dziuple i jak się okazało nawet podbicia ani odprowadzenia.
Hmm nasuwa się sporo pytań, oczywiście najprostsze Czemu nie ma ryb? myślę ze odpowiedz na nie jest za szybka, trzeba poczekać do tego maja jak życie rozkwitnie i temperatura wody skoczy pod te 15 stopni.
Czy kormorany wyjadły wszystko ? Oczywiście że nie, Pstrąg jest tak cwana i bystrą ryba schowaną w podwodnym labiryncie przeszkód, patyków dołków że nie potrafi tak szybko się chwycić przez tą czarna zarazą, na pewno jakaś cześć ucierpi w rybostanie. Kilkukrotnie miałem okazję w tym roku płoszyć te ptaki z różnych odcinków rzeki, nie natrafiłem ani nie widziałem żeby ptak złowił pstrąga ale kto wie? pożyjemy zobaczymy.
Wydry? Były i będą chociaż osobiście już dawno nie spotkałem face to face ale ślady po nich widuje, resztek pstrąga nie spotkałem w tym roku.
Kłusownicy ? Ich obecność też była i jest choć znikoma ilość co widzę po śladach pozostała porównując z dekada temu. Myślę, że nie mogli by wpłynąć żeby wytrzebić cała rzekę.
Wędkarze ? hmm słuchy krążą i obserwacja że nikt nic nie łowi, nawet wytrawni pstrągarze skrywający swoje osiągnięcia są bez kontaktu.
Sam osobiście zaczynałem sezon w lutym tak jak regulamin przewiduje, początek był mroźny lodowaty wręcz ale nie w takich warunkach się łowiło, woda trochę pośniegowa i kończyłem na zero. Dopiero końcówka pierwszego tygodnia gdy coś ta temperatura skoczyła, złowiłem ładnego pstrąga i były kontakty, takie anemiczne jakie powinny być książkowo na tą porę roku.
Później przyszedł nagły mróz i zima jak na nasze warunki ostatnimi laty, skończyła się jakikolwiek kontakt z ryba, następnie ocieplenie, woda okropna i znowu przymroziło między czasie bywałem nad rzeką dalej bez kontaktu. Kolejne uderzenie ciepła, wszystko zaczęło topnieć z dróg z pół, nie chce wiedzieć jaka solanka jaka ciecz zamieniła się z rzeki, gdy to doszło do siebie i pierwsze żaby dawały o sobie znać próbowałem kilkukrotnie sił na łownej, nie klarownej wodzie ale znów bez kontaktowo.
Ta pogoda jak w garncu woda doszła do siebie, nie wiem jak na ten dzień ale temperatura dalej ta sama.
Czekam na te mocniejsze promienie słońca które już tuż tuż będą przed nami kiedy temperatura skoczy kilka kresek i życie się obudzi.
Mam obiekcję że jeśli nadal będzie tak mizernie w następnych miesiącach, to będę stawiał na Kormorany, bo widzę do czego te ptaki są zdolne.
Sorry za ten mój może za długi subiektywny wywód ale chciałem się podzielić moimi obserwacjami, nie jestem ichtiologiem ale też nie weekendowym wędkarzem.
" Synek" dzięki za słuszną obserwację zawsze można się czegoś nowego nauczyć i wyciągać wnioski.
Pozdrawiam