Dla mnie są dwa przypadki oszołomstwa:
1. Używanie osęki,
2. Twierdzenie, że tylko podbieranie ręką jest sportowe.
Ad 1 - bez problemu można dostać teraz składany podbierak, który nadaje się do łażenia po krzaczorach. Bez kaleczenia itd. A z osęki zdarza się, że ryba się "ześlizgnie". Oczywiście możliwości puszczenia ryby po osęce nie można mówić, więc co w przypadku wysokiej burty brzegowej i ryby zaciętej w okresie ochronnym? Ciągniemy jak w sudni w górę i liczymy, że najpierw wyprostuje się kotwiczka niż strzeli żyłka?
Ad 2. Najczęściej tak "sportowi" są wędkarze do tego z zasady puszczający wszystkie ryby. Tylko, że ryba doprowadzona do ręki musi być spokojna, czyli maksymalnie wymęczona. Taki flak a nie ryba niekoniecznie przeżyje. Więc gdzie tu sens i logika?
Czyli podbieram wszystkie większe ryby podbierakiem do którego doprowadzam je najszybciej jak to tylko możliwe. Haka nie stosuję i nie będę stosował. A to, że ryba wpina mi groty kotwiczek np. woblerów w siatkę, nie robi na mnie większego wrażenia, bo i tak stosuję haki bez zadziorów a i trochę czasu na ochłonięcie po holu ryby jest potrzebne.
Pozdrawiam,
Zet.