Od dziecka nie lubiłem, jak ktoś narzucał mi swoją wolę. Nie cierpię jedynie słusznych teorii, denerwują mnie ludzie, którzy wiedzą lepiej czego chcę i próbują wciskać mi ciemnotę. Jeśli jestem czegoś pewien, zawsze staram się to udowodnić, ale temat osęki to tak śliska sprawa jak brać, czy wypuszczać. Mówiąc szczerze, łączą się te obydwa tematy choćbyśmy nie wiem jak zaprzeczali. Nie będę ganił ludzi, którzy osęki używają choć sam tego nie robię. Mam takowy przedmiot. Owszem. Leży sobie w samochodzie i nawet był ze mną dwa razy nad wodą, lecz nawet po zacięciu troci nie sięgnąłem po niego. Znalazłem sobie dogodne miejsce do wyholowania ryby do ręki i nawet- wredota, wbiła mi przy podbieraniu kotwiczkę woblera w palec, ale co tam. Ktoś może powiedzieć, że nie zawsze jest miejsce do podebrania- prawda. Odpowiedzcie sobie jednak, ile razy wrzucaliście woblera, czy błystkę w miejsca, z których nawet przy pomocy "mega, super osęki" nie dałoby się wyciągnąć ryby. Ja to robię często. W wielu przypadkach, ważniejsza jest, możliwość przechytrzenia ryby. Później dopiero zastanawiamy się, co dalej? W dobrym miejscu, poziom buzującej adrenaliny jest tak wysoki, że nie myśli się racjonalnie. To mówię ja, który nad rzeki trociowe mam "rzut beretem", a co ma powiedzieć ktoś, kto przyjeżdża raz, czy dwa razy w roku na pomorze? Sprawa jest prosta. Jeśli chcemy rybę wypuścić, nie ma możliwości użycia gafu. Resztę pozostawmy naszym sumieniom. Jeśli ryba to tylko mięcho-trudno. Ja jednak widzę w niej przeciwnika i to bardzo dobrego i sprytnego, przeciwnika. Jesteśmy myśliwymi i nie da się tego ukryć. Różnimy się jednak od myśliwych strzelających do zwierzyny leśnej tym, że my naszą zdobycz możemy wypuścić.
Pozdrawiam
Wojtek "Wiśnia"
Ps. Nad morzem tylko dwie ryby pakowałem do podbieraka i powiem szczerze, że wcale mi się to nie podobało. O wiele przyjemniejszy( teraz, bo chwilę po zajściu, tak średnio)moment był, kiedy po bardzo emocjonującym holu, piękny samiec troci w ostatnim ruchu głowy, prawie na brzegu, odpiął się z "Zamkerówki" i odpłynął nie spiesznie w głąb morza. Będę go pamiętał do końca życia. Grochy miał jak 2 złote!!!