To dziwne, że na forum o tak wąskiej specjalizacji nikt nie potrafi wyszczególnić kilku zasad, które pomogą koledze wybrać się na srebrniaka. Może, gdyby to był wątek typowo "sprzętowy" - czyli jakim kijem bądź jakiego kołowrota używać do złowienia troci - odezwałyby się chóry onanistów zachwalających czar i piękno swoich blanków. Bo wiecie bracia i siostry (prawda to powszechnie znana), że troć przed atakiem w przynętę łypie okiem na wartość wędkarskiego sprzętu.
No i te nic nie znaczące pytania typu: "co rozumiesz przez skuteczne?", lub "jaką ilość uważasz za dużą?". Nic nie wniosłem a już się czepiam.
Nie jestem może postacią autorytatywną, ale postaram się choć w przybliżeniu podać kilka moich sposobów:
1. Sprzęt: nie będę się rozpisywał o szczegółach dotyczących kija, ale powiem tyle, ze musi być na tyle silny, aby troć "zatrzymać". Walnięcia srebra nie da się z niczym porównać, więc nie ma sensu kombinować z jakimiś lajtami. Kołowrotek 3000-4000 i żyłka 0.35. Średnica monofilu nie jest przesadą. Jeśli chodzi o plecionkę, to ma dla mnie ten minus, że brak jej elastycznośći.
2. Przynęta: ten element zestawu uważam za najważniejszy. Osobiście wydaje mi się, że troć "ma słabość" do przynęt robionych ręcznie, jednak niektóre z produkowanych masowo, niekiedy im nie ustępują.
- Rękodzieło: Nadrowski
Kaczmarek -gdyńskie- (wirówki: long3 w kolorze miedzi, blachy: odwrotny francuz, duży teodor,lax, zbychu, raczej w miedzi aniżeli mosiądzu)
Kominiarz - niestety niedostępne już blachy ze Słupska (jeżeli ktoś je jeszcze posiada, to wygrał los na loterii)
Obrotówki long3 Marka Aszychmina
Latem sugeruje modele lżejsze o grubości blachy jakieś 1.5 mm.
- Produkcja masowa: Longi3 Jaxona ze srebrną paletką (przetartą papierem ściernym do zmatowienia)
longi3 Dragona - broń boże z przeciążym korpusem (kolor jak wyżej).
Tutaj można dokonać pewnego upgreadu. Otóż jeżeli mamy wirówkę lub blachę z folią holograficzną, to możemy ją zerwać i spód potraktować papierem. Kiedyś blachy przecierało się nad łowiskiem ziemią z kretowiska. Nie znam racjonalnego wytłumaczenia tego sposobu, ale wydaje mi się, że był on skuteczny.
Osobiście odradzam dodawania do przynęty zbyt dużych wabików typu - czerwony, rybi ogonek do blachy - zakłóca on pracę blachy. Jeżeli chcemy już czegoś spróbować, to radziłbym dodać kawałek wentyla lub rurki termokurczliwej bezpośrednio na kotwicę. Możliwe jest przewiązanie muchy na kotwiczce (ala red tag - z czerwonym akcentem).
jeśli chodzi o blachy, to wciąż niezawodne są morsy 2 lub 3, oraz algi w tych numerach.
Podałem tu przynęty, które stanowią wg mnie kanon ogólny, każda rzeka posiada jednak własną specyfikę, która może odbiegać nieco od tych zasad.
3. Wybór miejsówek i łowienie: (Panom, którzy zamierzają się czepiać za ten fragment, podkreślam, że potencjalnie jest kilka możliwych szkół łowienia salmonidów. ja wybieram ten, który wg mnie jest najbardziej niezawodny dla osoby niedoświadczonej lub nie znającej specyfiki rzeki ani miejscówek): więc jeżeli "jesteś zielony", to polecam:
- "metodę dynamiczną" (ale nazwałem
) - czyli możliwie przemieszczanie się po największym obszarze rzeki. Na każdym miejcu po 3-4 rzuty i do przodu.
Za najskuteczniejsze miejsca uważam wewnętrzne i zewnętrzne częsci zakrętów, burty pod krzakami, podwodne żwirowiska i okolice zwalonych drzew. To co teraz powiedziałem jest trywialne, ale warto to podkreślić.
- rzutu przynętą należy wykonywać pod przeciwległy brzeg, tak aby spływała do nas po łuku. Moja metoda, to przesunięcia rzutowe tj: jezeli pierwszy rzut oddałem naprzeciw mnie, to kolejny "przesuwam: na linii brzegowej o jakieś 3 do 4 metrów dalej. Przez to mogę spenetrować największą partię wody.
- warto czasem pokusić się o rzut w górę rzeki i sprowadzenie przynęty z prądem. Ryba często atakuje wabik nadchodzący niespodziewanie od strony ogona.
- jeśli chodzi o głębokośc prowadzenie przynęty, to faktycznie latem powinna powinna być przeniesiona w górne partie wody. Osobiście polecam prowadzenie wpół wody z lekkim przytrzymaniem i podniesieniem wabika pod naszym brzegiem.
I to tyle. Przepraszam za chaos myślowy i brak korektorskich poprawek, ale pisałem szybko, na ile mi czas pozwolił.
Umyślnie pisałem tylko o spiningu, bo uważam, tą metodę za skuteczniejszę w połowie troci. Świadczyć o tym może to, że nawet zadeklarowani muszkarze zapominają o swoich przyzwyczajeniach, do tego stopnia, że łowią latem spiningiem o wiele więcej aniżeli niejeden zadeklarowany spiningista w ciągu całego roku.