marcin_reda napisał:(...)Jak wcześniej napisałem, nie wierze w coś takiego jak pospolite ruszenie wędkarzy:) Zresztą; choćby nas stanęło tam 1000 to i tak za mało by uświadomić społeczeństwo(...)
Marcinie,
Pokazanie w telewizji kilkudziesięciu ludzi na manifestacji wzbudza śmiech. A manifestacja w Warszawie to już w ogóle farsa do kwadratu.
standerus napisał:(...)Prawda jest taka - kto chciał ten dał radę. Wziął wolne bo było o tym wiadomo od ponad miesiąca, urwał się z pracy, był chory, zrobił cokolwiek. Reszta jak zwykle zlała temat zasłaniając się różnymi "niemożnościami". Etatowej pracy nie mam jednak zdecydowałem się zawalić dwa pilne projekty które przyniosłyby mi trochę kasy żeby być i się przygotować... da się..
Kuba,
Szacunek dla Ciebie, że kosztem swojego chleba, przyszedłeś bronić naszych rzek.
Coś jednak muszę powiedzieć, bo nie zgadzam się na taką konkluzję. Wiesz czym się różni podejście naukowe od życzeniowego? Podejście naukowe bierze świat takim jakim on jest w rzeczywistości. I jeżeli ktos Ci mówi, że nie może urwać się z pracy (a takich było bardzo dużo), to jest to pomiar z którym się nie dyskutuje. Gdyby to był weekend, wtedy możnaby było stwierdzić, że ludziom zależy lub nie. Teraz mamy miks braku dyspozycyjności z brakiem odpowiedzialności i nie wiadomo co w tym miksie przeważa. Zróbmy manifestację antykłusowniczą w weekend i wtedy zobaczymy jak jest naprawdę.
Jeżeli są ludzie, którzy przyszliby na manifestację w weekend, to się to przyjmuje do wiadomości, a nie snuje teorie o tym, że każdy kto chciał to mógł. To nieprawda. Nie każdy dostaje wolne wtedy kiedy chce. W gospodarce dominuja ludzie zatrudnieni, więc opieranie manify o pracowników PZW, ludzi z działalnością gospodarczą i luźnym czasem pracy czy też emerytów - to jest po prostu niepoważne.
Kolega przez telefon stwierdził, że ludzie biorą masowo urlopy gdy jest rozpoczęcie seoznu na troć... Wszystko w porządku, ale jak można zadawać ludziom wysoką (jak na nich) poprzeczkę poświęceń, znając na co dzień ich zaangażowanie? To tak jakby wiedzieć, że niewielu skoczy na 1,8 m w skoku wzwyż, ustawić poprzeczkę na 2 metry. Strategiczna porażka.
marcin_reda napisał:Dmychu chyba Pan Premier cię wysłuchał, bo wczoraj we Francji zawarto porozumienie w sprawie budowy elektrowni jądrowej do 2020 roku i następnej nieco później
Żarty sobie robisz?
Mam nadzieję, że Premier pojechał z inspiracji ekspertów, a nie listu Krzysia. Choć list był napisany tak emocjonalnie, że mógł Premiera rozczulić...
Co do energetyki wiatrowej... sam jestem ornitologiem i jakoś nadal te wiatraki popieram. Tutaj jedno jest pomijane - śmiertelność. Ile procent ryb ginie gdy cała rzeka jest przegrodzona? Ile procent ptaków ginie, gdy mogą sobie lecieć obok? Sam widziałem bieliki w okresie lęgowym w lasku koło fermy wiatrowej. Wiatraki najbardziej szkodzą na szlakach wędrownych, bo ptaki wtedy pokonują wielke odległości i lecą zmęczone jak w transie.
I jeszcze jedno. Patki uczą się wiatraków na zasadzie selekcji osobników, które są mniej spostrzegawcze. W przypadku turbiny wodnej, ryby zawsze będą szatkowane i żadna selekcja nie uchroni ich przed zmieleniem. Ryba która wpada do "czarnej dziury" nie zostawia żadnej informacji zwrotnej dla populacji, znika po prostu i zostają z niej strzępy. Ptaki czasami giną na oczach innych ptaków, a to jest niewątpliwie lekcja dla tych, co potrafią przeżyć...
Kiedyś był wielki problem z sokołem wędrownym. Obecnie, człowiek uczynił ten gatunek synantropijnym i sokół wędrowny gnieździ się w miastach. To dobry rezerwuar genetyczny, gdy miejsca dla dzikich stworzeń jest coraz mniej. Dzięki temu zaobserwowałem parę sokołów wędrownych pod Wrocławiem w rezerwacie Zabór, co oczywiście zgłosiłem prof. Ludwikowi Tomiałojciowi.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek