Tarliska troci wędrownej vs. melioranci
Generalnie rzecz biorąc tarliska troci wędrownej w Polsce, poza jakością wody i charakterem przepływu, limitowane są głównie drożnością biologiczną rzek oraz obecnością żwiru w osadzie korytowym. Utwory grubookruchowe stanowią jednak w dostępnych dla troci odcinkach rzek materiał deficytowy. Do wielu potencjalnych tarlisk troć nie może dotrzeć na skutek istnienia zabudowy hydrotechnicznej.
Na Pomorzu najważniejszymi miejscami naturalnego dostarczania frakcji żwirowej do rzek, są przełomowe odcinki wśród plejstoceńskich wysoczyzn i wzgórz morenowych.
Erodowane przez rzekę gliny lodowcowe są bardzo zróżnicowane i stanowią mieszaninę głazów, żwiru, piasku, pyłu i cząstek ilastych. Gruby materiał transportowany jest głównie podczas wezbrań w procesie trakcji (wleczenia po dnie). Materiał drobniejszy z uwagi na małą masę cząstek, wymywany jest nawet podczas niższych stanów wód na odcinki o charakterze erozyjno – akumulacyjnym. W miarę oddalania się od omawianych miejsc erozji, ilość warstw żwirowych w profilu osadów rzecznych sukcesywnie maleje.
Na obszarach o mniejszym spadku z uwagi na meandrujący charakter rzek występują typowe profile o gradacji normalnej: u dołu żwiry bruku korytowego, powyżej piaszczyste osady łachy meandrowej a na samej górze drobnoziarniste osady terasowe. Generalnie osady rzeczne w pełnym cyklu polegają na występowaniu coraz drobniejszych ziaren w górę profilu. Przy okazji można wysnuć hipotezę, wyjaśniającą dlaczego trocie potrafią odnaleźć żwir pod grubą warstwą piachu. Być może troć empirycznie próbuje budować gniazda w różnych miejscach, i jeżeli wyczuje gradację normalną w obrębie osadu piaszczystego, to kontynuuje proces kopania, aż do warstwy żwirowej.
Gradacja normalna od piasku drobnego, poprzez średni aż do grubego, jest częstym zwiatstunem występowania żwiru poniżej.
Rozwleczone z obszarów przełomowych horyzonty osadów żwirowych, w miarę oddalania się od źródła naturalnego zasilania w żwir stają się coraz cieńsze oraz nieciągłe.
Z punktu widzenia ograniczonego dostępu troci wędrownej do obszarów przełomowych, występowanie takich horyzontów żwirowych jest bardzo ważne dla udanego tarła troci. Jeżeli w wyniku regulacji i pogłębiania koryta usunie się takie żwirowe horyzonty, zabiera się tym samym ogromne powierzchnie tarłowe dla troci wędrownej.
Tymczasem podczas prac regulacyjnych jesienią 2008 roku, w jednym z dopływów rzeki Iny, na odcinku około 1 kilometra usunięto takie właśnie żwirowe horyzonty osadów korytowych.
(zdjęcia niedostępne)
W uregulowanej rzece pozostał piasek. Upłynie naprawdę sporo czasu, zanim kolejna porcja żwiru z górnego odcinka utworzy nową warstwę grubookruchową.
Rzeka rozwlekała ten osad żwirowy latami, człowiek w kilka dni wyrzucił go na brzeg. To jest gwałt na przyrodzie. Gwałt zupełnie pozbawiony sensu.
Myślę, że cały ten żwir powinien wrócić z powrotem do rzeki.
Podsumowanie.
Ciekawe, że ktoś dostaje pieniądze za wywalenie żwiru z pewnej rzeki, podczas gdy w tym samym kraju ktoś inny dostaje pieniądze na żwir aby go do rzeki wsypać. Sam już się nie łapię... o co chodzi instytucjom, które zarządzają rzekami? Czyżby nikomu nie zależało na naturalnym rozkładzie materiału okruchowego w rzece? Czy musimy wszystko zniszczyć, najpierw wyrostować każdy naturalny zakręt, aby w końcu zrenaturyzować go obrzydliwie regularnymi deflektorami? Deflektorami rozmieszonymi koniecznie w równych odstępach, bo tak jest przecież na zachodzie, nieprawdaż? Czy musimy utrzymywać wały na środku wielkiej terasy zalewowej, aby samoistny proces zalewania i powrotu wody do koryta zastępować pompami i śluzami wałowymi?
Czy musimy wyrzucać żwir z rzeki, aby później nakładem kolejnych środków wsypać tam inny żwir? W naturze bowiem nie ma projektów i kasy... w naturze jest filozofia „prawie nic nie ruszania”. Tylko kto jest tym zainteresowany?
Oczywiście cieszę się z akcji renaturyzowania... jednak ktoś tymi rzekami chyba zarządza. Czy zarządza nimi w sposób spójny? Podany przykład pokazuje wyraźnie, że nie. Zamiast ciągle naprawiać, przestańmy niszczyć. Oczywiście trzeba naprawiać, ale nie można naprawiać tu, a niszczyć tam... bo to jest jak zabawa w kotka i myszkę w wykonaniu pięcioletnich dzieci. Oczywiście inni niszczą, inni naprawiają... ale gdzie jest zarządca?
Odcinki położone poniżej obszarów erozjnych, mają tylko tyle żwiru, ile zostao przez długie lata dostarczone z góry i rozwleczone przez rzekę. Wybierając tam żwir, skazuje się takie odcinki rzek na wieloletni brak tarła troci.
Artykuł powstał celem zobrazowania niektórych problemów na styku sedymentologii oraz ichtiologii, jak też zarządzania wodami. Nazwa rzeki znana osobom zainteresowanym.
Obrazek "The Meandering River" -
http://csmres.jmu.edu/geollab/fichter/SedRx/meanderriver.html
Z wyrazami szacunku
Krzysztof Dmyszewicz