Małe sprostowanie do słów kolegi o nicku Garnela:
Ekolog mówi "niech rzeki będą czyste i wolne, niech nigdzie nie będzie tam i faszyny, niech rzeka meandruje i niech nie bedzie domów nad jej brzegami, a działki niech znikną raz na zawsze, niech wszędzie rosną gęste lasy mieszane, niech nad naszymi głowami szumi wiatr, świeci słońce i latają motylki"
W powyższym cytacie, robisz ze mnie jakiegoś zielonego ultrasa, którym nie jestem. Oto mój cytat, który znajdował się powyżej twojej wypowiedzi:
Ogólnie rzecz biorąc drenaż wody z terenów zabudowanych jest korzystny, natomiast poza obszarami zabudowanymi doliny rzeczne powinny być maksymalnie dzikie. Teraz jest tak, że rzeki pogłębia się poza obszarami zabudowanymi by chronić łąki przed przepływem pozakorytowym podczas wezbrań, zaś koryta na obszarach zabudowanych są zaniedbane. Postawine na głowie.
Poza tym, że ma to mocne uzasadnienie w zabezpieczeniu przeciwpowodziowym, pokrywa się przypadkiem z moim gustem. Lubię bowiem maksymalizację cywilizacji tam gdzie jej miejsce - a więc zadbany chodnik, solidną drogę, ocieplone budynki, sprawną kanalizację. Poza infrastrukturą komunikacyjną i budynkami, kocham dziką przyrodę, dziką do maksimum.
Tam gdzie jest technika - oczekuję, że będzie na najwyższym dostępnym poziomie.
Tam gdzie jest natura - oczekuję, że nie zobaczę tam nawet jednego gównianego papierka.
Robić, nie gadać to podstawowa zasada!
Robić można na wiele sposobów. Proszę nie mieć pretensji do mnie, że czasami lubię pogadać o tym jak robić. Nie jest tak, że istnieje tylko jedna koncepcja robienia i wszystko co do metod jest dla wszystkich oczywiste - czekając tylko na robienie tego, co zostało już dawno przedyskutowane. Ja w wielu obszarach wciąż szukam, ale nie chcę z definicji przeszkadzać w robieniu tym, którzy już wiedzą co i jak chcą zrobić. Ja taki oświecony wbrew pozorom nie jestem.
Przykładowo nie wiem czy zaproponować rozebranie wałów wzdłuż Regi na Łąkach Nowielickich, ponieważ nie dysponuję modelem terenu 3D tych łąk, a mapy 1 : 10 000 nie oddają odpowiedniego reliefu tego płaskiego terenu. Ciekawe, że wiele osób i instytucji dokładnie wie co z tymi wałami ma być, ale idę o zakład, że nikt z nich nie ma geodezyjnego modelu polderów zalewowych w formie DEM (Digital Elevation Model).
W przypadku tej rzeczki, oczywiście przesadziłem w stopniu dawania niezachwianych rad i wytycznych po jednej wycieczce, ale taka była moja emocjonalna reakcja na widok ziaren żwirowych na brzegu. Chciałbym aby tam nie było żadnego czyszczenia koryta, ale to było raczej niemożliwe.
Dziękuję zatem jeszcze raz, że dzięki waszym staraniom nie było tam ciężkiego sprzętu. Dobrze jednak pójść dalej, bez naleciałości retoryki meliorantów, bo nie mogę jakoś dojść do siebie, że dawny kompan kilku fajnych wypraw muszkarskich Krzysiek mówił do mnie językiem melioranta. Związał się niepotrzebnie z tematem i źle naświetlił tą sprawę, bo musiał koniecznie mi dopiec, jako temu geologowi zza biurka. Tymczasem jego obecność uczyniła tą bezsensowną inwestycję mniej inwazyjną, gdyby meliorantów pozostawić samych sobie. Fajnie by było, jakby zwyczajnie powiedział, że jego zdaniem ta inwestycja była bezsensowna i był tam tylko po to, by rzeka nie została totalnie zniszczona. Z jednej strony mówił mi, żebym mu nie tłumaczył, że to bezsensu, bo on to wie, a z drugiej strony jakby to uzasadniał... być może dlatego, że czuje się ze mną w jakiś sposób skonfliktowany? Fajnie być świadom, że jesteśmy wciąż po tej samej stronie barykady, nawet w takich szczegółach jak konserwacja koryta. Ja po prostu nie rozumiem tego odmulania aby zejść nieco poniżej profilu równowagi, bo ten profil będzie znów się tworzył poprzez kolejne zamulanie. Lepiej chyba, żeby rzeka nanosiła coraz większe ilości żwiru i piasku oraz mułu w te miejsca i po podniesieniu się dna do linni zbieżnej z profilem równowagi erozyjno-depozycyjnej, muł zostałby usnięty przez prąd wody. Woda wymywa i sortuje, łopata pobiera mieszankę cząstek różnych frakcji. Takie dywagacje można było sobie spokojnie wyjaśnić i jeżeli usłyszę coś co mnie przekona, publicznie przyznam się do błędu. Ja nie widzę nic złego w podnoszeniu się dna rzeki wynikające z akumulacji osadów, bo wiem, że rzeka wtedy dąży do stanu równowagi. Co więcej - płytsze koryto, spowoduje częstsze występowanie rzeki z koryta i wyrzucenie mułu na terasę. Tylko, że jak wiadomo woda zrobi to selektywnie, podkoncenrowując materaiał grubookruchowy w korycie. Ja was po prostu proszę, abyście trzymali się kurczowo sedymentologii i nie wierzyli w takie bajki jak odmulanie, które zamulanie tylko potęguje. Powtrzymaliście zniszczenie rzek ciężkim sprzętem, ale chcę mieć pewność, że żadne bajeczki melorantów nie zainfekowały waszych myśli.
Życzę powodzenia na drodze działań.
Dziękuję i również życzę tego samego.
Pozdrawiam
Krzysiek