Witaj Zino!
Rzeczywiście nie miałem czasu, mam bardzo absorbującą pracę. Przykro mi, że mogłeś przyjąć
tę drugą opcję. Ale "nie ma tego złego, co by mi bokiem nie wyszło". W tzw. międzyczasie koledzy, zwłaszcza dmychu udzielili Ci cennych informacji. Co mógłbym dodać. Na niektórych rzekach, gdzie prąd jest wystarczająco silny, można lekkim (1,5g) dżigiem łowić w dół, schodząc za unoszoną z prądem przynętą. Tak łowię np. na Porze, kiedy zarośnie i zostają tylko wąskie przesmyki między roślinami. W górę klasycznie a ponieważ na łowisku wyznaję indiańską zasadę dmycha, poprawiam w dół właśnie na "spuszczanego". Stąd dłuższa wędka. Jak pracować dżigiem musisz dojść sam, najlepiej trenując nieco na kładce. W rzece z ciernikami łowię ciężkimi dźigami (6-8 g), prowadzonymi krótkimi skokami pod prąd w najostrzejszych wlewach. Trzeba tak kombinować, żeby unikać zbytniego opadu. W czasie tarła cierników, oliwkowy dźig z czerwonym brzusznym akcentem. Łowienie pstrągów to temat rzeka, i zawsze zdarzy się coś co Cię zaskoczy. Pamiętam na Wołczenicy, brania miałem tylko, gdy rzucałem rybie na łeb. Na Wieprzy niedostępne dla dżigów pstrągi waliły w trociowe wahadłówki.Na Pilicy zawsze od dżigów skuteczniejsze były duże woblery. Nie chcę zbyt często się odzywać, bo mimo niezłych wyników ( w najlepszym sezonie 24 pstragi powyżej 50 cm), nie uważam się za jakiegoś wybitnego eksperta. Miałem po prostu szczęści łowić w rzekach, gdzie były duże pstrągi. Jednak dla młodego kolegi z takim podejściem do swojego hobby, zawsze znajdę czas i odpowiem na konkretne pytanie.
Pozdrawiam. Maka