Witajcie koledzy…
Źle się stało, że trafiłem na ten temat, bo informacje, jakie tu wyczytałem przelały kielich goryczy i to już na początku nowego sezonu.
Pstrągi łowię dopiero od 3 lat. Zakochałem się w tych rybach podobnie jak i w Welu od pierwszej wyprawy, gdy rzeka obdarowała mnie pierwszym 40-stakiem, któremu zresztą zwróciłem wolność. W zeszłym roku byłem tam około 20 razy i kilka wyjazdów było naprawdę bardzo udanych, głównie ilościowo. Przez cały sezon do domu zabrałem 3 ryby. Czy jestem pazerny, bo zabrałem te ryby? Czy może głupi, bo darowałem życie całej reszcie, za to, że pięknie walczyły, że zaskoczyły mnie wychodząc z za podwodnej przeszkody, która wyglądała na „niezamieszkałą?.
Co czeka mnie w tym roku? Wygląda na to, że prognozy są mało optymistyczne. Dodatkowo obawiam się, że Wel czeka najazd bajorowych poławiaczy białorybu, którzy będą chcieli wykorzystać fakt, że w tym sezonie obowiązuje jedna opłata na wszystkie wody i wszystkie metody połowu. Wyjdą oni z założenia, „..a może by spróbować?...skoro i tak zapłaciłem…”
Niestety wiem, co mówię, ponieważ jeden z moich znajomych już taką chęć zadeklarował. Powiedział „…pokażesz mi co, gdzie i jak, nie?...” I niebyło by nic w tym złego, gdyby nie fakt, że kolega, o którym mowa jest mięsiarzem do potęgi, nie przestrzega limitów, wymiarów, słowem nie przepuści żadnej rybie, wszystko na patelnię, podobnie jak ponad setka szczupaków w sezonie (oczywiści wszystkie zjedzone). Na nic moje gadanie, proszenie, namawianie o zwrócenie wolności tym rybom. Więc chyba was nie zdziwi, że moja odpowiedź na jego pytanie była „…NIE, NIC CI NIE POKAŻE, ZE MNĄ TAM NIE POJEDZIESZ!!!...”
Ja słowa dotrzymam, a wy?