I ja parę godzin przed wyjazdem dowiedziałem się że jadę. Miałem czas jednak, by coś nowego/większego ukręcić.
Nie dało się uważać na bobrowe dziury:huh: Pierwszy raz wpakowałem się nie na ten brzeg co trzeba. Fakt, dużo płynęło zielska, podobno ostatnio koparki nie pracowały. Zobaczymy jak będzie latem.
Walczyłem dzielnie streamerem. Pomimo tych paru stopni mrozu i wiatru w plecy, nawet fajnie mi się rzucało. W którymś momencie stanąłem w białym polu, by spróbować wywalić sznur. Było blisko, głowica nie pomogła, może za zimno, a może to ja jestem cienki:laugh: Trzeba będzie poczekać jednak do wiosny...OT
Przez pierwszych parę godzin nic! Pierwszy maluch na małą fluopomarańczową pijaweczkę powoduje w końcu uśmiech na zmarzniętej gębie:woohoo:
Kumpel na spinning też coś miał, m.in. szczupłego! Ogólnie było dobrze - zawsze mogło być gorzej.
pozdr