Jak zwykle odezwali się internetowi detektywi. Jako Holmes z zawodu przedstawię i ja swoją hipotezę. Ten kaban dostał w łeb i został zgodnie ze sztuką sporządzony i spożyty przez rodzinę szczęśliwego łowcy. Proszę nie odebrać tego jako zarzut. Kolego, szczerze gratuluję i szczerze zazdroszczę tej pięknej ryby. Jeśli, jak przypuszczam, zabiłeś ją, nie miej wyrzutów sumienia. Ona też zabijała. Wszelkie dociekania i wątpliwości w tej materii zrzucam na karb lobby nawiedzonych nokilowców, którzy prawdopodobnie zdołali już zaszantażować grono dobrych ludzi, którzy zabierają ryby do domu. Więc albo nie zamieszczają zdjęć swoich sztuk, żeby nie czytać potem "szkoda, że nie wróciła do wody", albo kłamią, żeby zadowolić krzykliwą gromadkę. Kolego, powiedz, proszę, jak to było. Twój opis jest zbyt lakoniczny. Chcemy wiedzieć, w jakiej części Polski ją złowiłeś, na co, jak wyglądała walka i tak dalej. Sucha informacja i zdjęcie przypomina typowego sms-a wkurwiacza "47, 39, 33". Powiedz coś więcej.