Dzisiaj byłem między Daszewskimi, a Poczerninem. Nie wiem jak jest na innych odcinkach, ale dzisiaj było po prostu szaleństwo. Smolty waliły we wszystko co się da, łącznie złapalem z siedem lub osiem. Na początku myślałem, że to małe potoki, ale przy trzecim zauważyłem, że nie ma płetwy tłuszczowej, reszta podobnie.
Odpuściłem sobie jak w jednym miejscu miałem trzy maluchy w trzech rzutach, w tym chyba jedną rybke wyjąłem dwa razy. Spotkany miejscowy podobnie.
Nie raz się nasłuchałem o tym jak to małe trotki walą na wiosne nawet w duże blachy, ale z czymś takim miałem pierwszy raz do czynienia.
Oczywiście na drugim brzegu w krzakach przyczajeni robaczkarze, zwietrzyli okazje... Strach jak te rybki łatwo wyłapać..