TEMAT: C&R - jak postępować, żeby miało sens?

Andru skoro łowiona kilkukrotnie to znaczy, że po każdym spotkaniu z wędkarzem apetyt jakoś wracał rybie, więc wielce prawdopodobne że i na "dymanko" będzie miała ochotę.
Jedno jest pewne, że te zberetowane napewno nie przystąpią do tarła

To wcale nie jest takie oczywiste. Instynkt żarcia to jedno. Instynkt rozrodczy to drugie. Załóżmy że ryby łowione kilkukrotnie do tarła nie przystępują. Jaki jest sens stosowania metody C&R. To burzy całą koncepcje tworzenia łowisk no kil na całych rzekach a nawet ich odcinkach. Liczyłem że uzyskam poważne odpowiedzi od kolegów ichtiologów. A tu klops.

Może inaczej. A gdybyśmy my trzy razy w roku dostawali '' wpierdy'', ale tak żeby przynajmniej miesiąc poleżeć w szpitalu, to czy wszyscy mielibyśmy wielką ochotę na prokreację. A swoją drogą C@R według mnie podpada pod ustawę o ochronie zwierząt.

"człowiek pierwotny" nie miał takich dylematów. Jednocześnie skłaniam się do zaprzestania mojego procederu wędkowania naskutek takich właśnie dewagacji wczówania się w rolę ofiary ludzkiego postępowania.
Nie czynić drugiemu lub czerpać przyjemność.

Fajny no kill i dobra metoda to dużo zdjęć i fajnych ujęć, najlepiej że statywem albo zawołanym kolegą , co przylecia z krzaków i zrobił sesje. Istotne zwłaszcza przy łososiowatych rybach przy mrozach i upałach. Delikatne wędki by ryba walczyła, cieńkie żyłki to wszystko jest radocha dla serca a czasem i poklask internetowy, cieszy oko, ale chyba nie rybie:)

Troszkę przydługie ale warto posłuchać. www.facebook.com/842751449110761/videos/688387935181739