TEMAT: INFO ZNAD PARSĘTY

flowhere napisał:
krótko na i ta temat robak najlepszy![/quote]zgadzam sie z kolega:laugh: i nie kąsajcie sie.kazdy wie ze 99%troci dosteje w 'beret'

koledzy
zanim ponownie nazwiecie "kłusolami" wszystkich łowiących na robaka na Redze, czy Parsęcie poczytajcie przepisy obowiązujące w naszym okręgu. przeżyłem szok jak dowiedziałem się, że dopuszczono również żywca. z tego co wiem, jedynym ograniczeniem jest łowienie przy uzyciu jednej wędki.

sql napisał:a ja dodam nawet ze to GUMOFILCE(tak kiedys okreslił reskich trociarzy jeden znany redaktor)a co z tego ze i ja do nich naleze takze:silly: a żywiec?hymmm..to moze byc ciekawe.oki niezasmiecam juz.pozdrawiam wszystkich łapiduchów

zgadzam się ,ale jak nie można to też łapią, sam napatrzałem się jak na poczerninie wyciągają ładne leszcze ale jak wolno ,poza terminem też łapią lipienie i pstrążki bo pstrągami to ich nazwać nie można a o zarybieniowej nie wspomnę

rok temu wymieniłem kilka brzydkich zdań z wędkarzem łowiącym w lipcu na żywca w Parsęcie. Jeżeli będę miał okazję spotkać go ponownie, przeproszę za niewiedzę. stare przepisy odeszły do lamusa i nie wiem dlaczego o nowych nie mówi się głośno i oficjalnie?

SALMON nie chodzi o to ile dostanie po pysku,tylko ile stoczy walke fair play.Dlaczego w koszalińskim muszą kończyć przed czasem,bo jakaś ciamajda nie widzi innego sposobu jak pod żebro:angry: Chyba wiedzą z kim stają do walki?

jaroskorpion napisał:Nie.Użyje kalashnikowa,bez którego nie ruszam się tam,gdzie skarpa przekracza 2m!Człowieku daj szanse rybie-albo poćwicz nad jeziorem:blush:

Obserwuję dyskusję i nie mogę oprzeć się przed zadaniem pytania OSKAROWI. Ile ważyła twoja największa ryba złowiona nad pomorskimi rzekami? Podejrzewam, że bardzo niewiele. Doznania wędkarza podczas walki z letnią, srebrną trocią wielkości powyżej 5 kg porównam z inicjacją seksualną prawiczka. Ktoś, kto tego nie przeżył nigdy tego nie zasmakuje i wypowiedzi typu „ciamajda kończący walkę przed czasem” uważam za obraźliwe. 20 lat temu o kolegach, którzy dużo mówili i mało robili mówiono „jeb…aka teoretyk”. Na koniec wspomnienie. Jeden z „OSKARÓW” łowił przed dwoma, czy trzema laty na łąkach daszewskich, udało mu się zaciąć metrówę na woblera. Ryby nie zdołał wyciągnąć i odpłynęła razem z przynętą, która spięła pysk. Przez tydzień widziano jak wychodzi do przynęt i nie może ich skutecznie zaatakować. Zdychała z głodu w cierpieniach. Co jest waszym zdaniem bardziej humanitarne? Ja jestem wędkarzem – ZADAJĘ BÓL RYBOM CZASEM JE ZABIJAM – kim wy jesteście stając z przynętą zakończoną kotwicą nad brzegiem pomorskiej rzeki?

No nie powiesz mi,że lepiej jest przebić rybę hakiem i chwalić się bóg-wie jakim połowem!Napewno spadła Ci niejedna ryba i cieszy się do dziś dzień życiem.