@Synek - nie mogę sobie zażartować z etykietki, którą ktoś mi kiedyś przykleił?
@Rózgaś - bez sensu, żebyśmy działali w pojedynkę. Chciałbym żebyśmy się nie obrażali na siebie za szybko i o byle co. Jak będziemy razem, to partyzantkę zastąpimy strażnikiem, jakimś gościem postury Pudziana i będzie spokój. Broń, pała, mandat 20 tys. i już. Tego już sobie działając w pojedynkę i skłóceni nie załatwimy. To są rozwiązania systemowe, które załatwimy działając razem w dużej, zgranej grupie.
Ludzie mówią, że problem jest w PZW. Myślę, że raczej w nas samych. Znam wielu członków Towarzystw, którym porozumienia międzyokręgowe nie przeszkadzają... skoro więc nic nie zmienia się w myśleniu, to po co zmieniać szyld? PZW - bis ? Zmieńmy swoje oczekiwania i podejście, a szyld niech sobie będzie jaki chce, przecież to tylko forma, a nie treść.
Rózgaś napisał:(...) Nie da się sprawić ze wszyscy myslą tak samo, nie da się przekonać wszystkich do tego samego. To w tym wszystkim jest fajne że każdy robi co mu się podoba. Przykro mi że Twoje wody są wyrybione. Ja nie znam takiego problemu. Szybko dostosowuję się do panujących warunków. (...)
Ale sam uczciwie zobacz jak było. Stwierdzonemu faktowi
NIEWYOBRAŻALNEMU WRĘCZ WYRYBIENIU NASZYCH WÓD, nie tylko pod moim nosem, bo czasem zapuszczę się dalej, poza tym mieszkałem na Dolnym Śląsku i ścianę zachodnią mam obcykaną - ktoś przeciwstawia:
- przypadek szczególny, że ktoś nie połowił na Alasce;
- przypadek szczególny, że parę osób zna jakieś rybne rzeczki;
- przypadek szczególny, że ktoś wyłuskał rybę na bezrybiu (bo jest specem i bogiem wędkarstwa), a inny (w domyśle frajer) nie połowiłby nawet na rybnym łowisku;
Tylko co to ma do rzeczy? Jak mówię, że jest z wodami P&L w Polsce
katastrofa i to nie są żarty, to nie tylko moje obserwacje, ale wielu znakomitych wędkarzy. Ja pamiętam Bóbr i Kwisę z lat '90 gdy na całej płani oczkowały dobre ryby, kiedy były już wtedy 1/5 tego czym była taka Kwisa jak mnie jeszcze nie było w planach - a od tamtej pory krzywa zanurkowała w dół jeszcze mocniej. Tu koledzy z Pomorza Zachodniego pamiętają stada lipieni z Drawy, Piławy i Gwdy i były to ponoć stada po kilkadziesiąt sztuk, ponoć lipień stał co metr w rzece!!!
I jak mówię o takich rzeczach, to ludzie dają mi przesłanie "Idź na ryby, nie narzekaj" Ja
chcę powrotu ŻYWYCH RZEK, a nie jakiś cieni ledwo dychających. A kiedy mówię, że pieprzę, odpuszczam ostatki, idę na jelce - ludzie mówią, każdy ma prawo po swojemu. A czy ja mówię, że nie ma? Niech tylko nikt nie mówi że OS to burdel i nie wymusza żebym koniecznie wrócił do tego czy innego piędziesiątaka, bo nie wrócę, co najwyżej na tarło zobaczyć jak się wyciera w strumieniu. Też mam prawo po swojemu. Natomiast to, że ktoś z dobrym skutkiem porusza się i chce się dalej poruszać po jeszcze rybnych ostatkach, nie oznacza, że niektóre rzeki P&L w Polsce nie wyzionęły ducha, bo wyzionęły czy się to komuś podoba czy nie i wypadałoby coś z tym w końcu zrobić.
Jak można żyć jakimś "szczególnym przypadkiem"?
Skala raju utraconego jest tak ogromna, że brakuje słów by opisać różnicę między tym co było dawniej a tym co jest teraz. Jakie znaczenie ma Twoja jakaś rzeczka koło domu? To jest pomijalne, statystycznie nieważne - aczkolwiek Tobie może dawać dużo szczęścia i wypełniać kawał Twojej wędkarskiej pasji - i nigdy ale to nigdy nie dogryzę Ci, jak wkleisz rybę na Fors, bo we mnie nie ma takich uczyć. Potrafię się cieszyć czyimś szczęściem, w przeciwieństwie do wielu zawistników, na których Wiśnia słusznie jest zły, bo to są debile którzy się czepiają dosłownie wszystkiego, że już mało komu chce się tutaj coś pokazywać.
Koledzy mówią... a inni działają, zrób coś... nawet znam łowisko lipieni, wspaniałe i urokliwe, na małej rzece. Byłem tam z pewnym forumowiczem na jętce. No i co z tego? Nie jeżdżę tam. To jest woda jakiś ludzi z (....), którzy się opiekują w małej grupie... każdy debil z maszynką może tam pojechać i wywieźć bagażnik lipieni. I lipa. Budowanie zamków na piasku.
Mi się marzy, żeby członkowie OSY byli zatrudnieni przez Zarząd Okręgu na etacie, żeby było Morrum nad Parsętą, kary dla kłusowników po 10 - 20 tysięcy. Róbmy wielkie projekty, będzie wspaniale. A nie ciągle co roku to samo, zbieranie śmieci, ciche zarybienia, wszystko wisi na włosku...
Na małych rzekach OS-a się nie zrobi, oczywiście. Ale strażnicy z OS-a mogą zajrzeć w ramach okręgu na takie rzeczki, na paliwie z naszych składek, w porach gdy normalni ludzie pracują i rzeka jest pozostawiona na pastwę bezrobotnych kłusowników, myszkujących we wtorek między 8 a 11 rano...