Dragon sprzęt wędkarski

Dragon sprzęt wędkarski

Witamy na forum wędkarskim FORS, Gość
Login: Hasło: Zapamiętaj mnie

TEMAT: Ile kosztuje złowienie rozsądnej ryby na ogólnodostępnym łowisku?

Odp:Ile kosztuje złowienie rozsądnej ryby na ogólnodostępnym łowisku? 2011/09/12 22:07 #73572

  • mack
  • mack Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 59
  • Podziękowań: 2
salmospinn napisał:
Dlatego niestety oprócz całej nagonki na PZW, które było i na chwilę obecną jest jakie jest czyli beznadziejne, chyba powinniśmy mieć również pretensje do nas samych, naszych kolegów, znajomych, ojców do tzw. koszykarzy.

Oprócz funkcji ochronnych i zarybieniowych łowiska komercyjne pełnią też funkcję ograniczania presji na wodę. Kiedyś ograniczony dostęp do śroków transportu na odludne łowiska jak również limitowany dostęp do nowoczesnego sprzętu i wędkarskiego know-how spełniały tę funkcję. Dziś jedynie bariera cenowa może to zapewnić. Rozumiem że dla wielu jest to nie do przyjęcia. Problem w tym że nie ma alternatywy. Jeśli coś wszędzie na świecie kosztuje dlaczego u nas miało by być półdarmo? Tak więc zamiast obrażać się na prawo popytu i podaży, należy popierać stronę podażową czyli powstawanie nowych łowisk komercyjnych konkurujących o dostęp do finansowania ze sprzedanych licencji. Wtedy prawo popytu i podaży zacznie działać na korzyść wędkarzy...

Odp:Ile kosztuje złowienie rozsądnej ryby na ogólnodostępnym łowisku? 2011/09/12 22:08 #73573

salmospinn napisał:
(...) Dlatego niestety oprócz całej nagonki na PZW, które było i na chwilę obecną jest jakie jest czyli beznadziejne, chyba powinniśmy mieć również pretensje do nas samych, naszych kolegów, znajomych, ojców do tzw. koszykarzy. (...)


Myślę, że adresatem uwag na temat organizacji naszego wędkarstwa może być tylko człowiek, a nie żadne logo za którym kryje się jakaś grupa. PZW nie ma świadomości, Towarzystwa nie mają świadomości, ale poszczególni członkowie już mają. I od tego co będą myśleć, jakie wartości będą uważać za istotne, od tego zależy stan naszych łowisk, wszystko jedno pod jakim szyldem to łowisko będzie zrobione.

Przemalowanie szyldu z milicja na policja nie jest żadną zmianą. Natomiast zmiana myślenia, nawet z zachowaniem starego loga - to zmiana zasadnicza.

Dlatego wolę mówić do ludzi, do kolegów po kiju, w stylu: "Czy nie wolelibyście..." i resztę już znacie. Uważam, że ta aura kulturowa w której żyją jednostki ma o wiele większe znaczenie w późniejszym kształcie otaczającej nas rzeczywistości, niż jakieś odgórne rozporządzenia niewielkich grupek ludzi.

Jeśli te odgórne rozporządzenia nie będą akceptowane przez tych, którzy mają je respektować, to niewiele uda się zbudować. Dlatego naszym obowiązkiem jest dbanie o to, w jaki sposób ze sobą tutaj rozmawiamy i jak się nawzajem traktujemy. Stale musimy iść w górę. Im więcej pozytywnej energii między nami, tym lepiej, tym większe zaufanie i możliwość zbudowania czegoś razem. Nie możemy jednak tej pozytywnej energii budować na fałszywym poklepywaniu się po ramieniu. Cienię ludzi którzy mówią to co myślą i jeśli ktoś dalej ma ochotę na wędrówki za rybami po ogólnodostępnych łowiskach, to nie możemy takiej osoby za to potępiać. W drugą stronę też są nieeleganckie uwagi, że Ci którzy chcieliby łowisk specjalnych, chcą łowić w burdelu. Takie okładanie się emocjonalnymi epitetami to droga donikąd. OS-ów będzie więcej jak będzie więcej fanów takich łowisk. A jeśli nie, to ich nie będzie. Każdy ma jednak prawo na forum ogólnopolskim szukać ludzi którzy myślą podobnie i też chcieliby mieć klubowy, zadbany odcinek rzeki.

Należy poczynić na początek jedno ważne założenie, że jak ktoś coś pisze, to nie po to, że chce wywołać wojnę, albo bić pianę, tylko w dobrych intencjach. Na dobrą sprawę nigdy nie miałem czasu nawet na napisanie jednego posta. Skończyło się na kilku tysiącach, ponieważ pewne plotki i mity są moim zdaniem szkodliwe społecznie. Podkreślam: moim zdaniem.

Odp:Ile kosztuje złowienie rozsądnej ryby na ogólnodostępnym łowisku? 2011/09/12 23:04 #73574

Fajnie jakby wzdłuż jakiegoś pomorskiego OS-u zamiast hotelu były rozsiane w terenie takie domki hobbita. I z dala od parkingu, można by w takie miejsce dotrzeć rowerem, na pieszo albo wynajętym koniem... strefa ciszy, zakaz śmiecenia, to by było coś:



Źródło: http://gadzetomania.pl/2011/08/15/20-najdziwniejszych-i-najfajniejszych-domow-na-swiecie/dziwaczne-domy-1/top


Myślę, że ludzie określonego pokroju ;) waliliby w takie miejsca jak w żadne inne. Takie wtopione w przyrodę nadrzeczne norki... OS nie znaczy selekt ze stawu i ludzi jak mrówków. Mi raczej takie właśnie klimaty by odpowiadały. To tak w ramach podzielenia się swoją wizją przyszłości w agroturystyce :) Fajnie by było pokręcić muszki z kolegami w zimną listopadową noc przy kominku na lipieniowej weekendowej wycieczce... Do tego gitara, skrzynka piwa i przygotowania nowych muszek na niedzielę... miodzio...
Ostatnio zmieniany: 2011/09/12 23:06 przez Krzysztof Dmyszewicz.

Odp:Ile kosztuje złowienie rozsądnej ryby na ogólnodostępnym łowisku? 2011/09/13 07:29 #73577

  • Rózgaś
  • Rózgaś Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Rosówka Dżodżo na haku - wszystkie pstrągiWplecaku
  • Posty: 352
  • Podziękowań: 105
mack napisał:
Wiśnia73 napisał:
Zapytajcie się Rózgi, Kwaqa, Obiego i jeszcze kilku innych wędkarzy, czy ryb w Polsce nie ma.

Oczywiście można zapytać, ale bez pytania ile wędko-godzin trwa ich sezon uzyskana odpowiedź nie jest potwierdzeniem żadnej tezy. Ciekaw też jestem jakie wyniki mieli by ci sami koledzy gdyby zafundować im jeden sezon pstrągowy w NZ. Lepsze czy gorsze niż w Polsce - kto zgadnie?

Ło jejku, aż strach się bać heheheh:woohoo: :woohoo: :woohoo:
Byłoby tak samo jak zawsze.
przybywamy nad nową wodę. Jak nikt nie pokaże sprawdzonych schematów wyniki byłyby co najwyżej średnie. i tego się nie przeskoczy. nie da się zrobić szału nad nową wodą. chyba,że nasze taktyki z innej wody sprawdzą się. ale są takie wody, że nawet żaba się do tego nie podniesie. Dopiero pierwsza ryba może pozwolić na jakieś wyciągnięcie wniosku, choćby małego i to może pomóc. krążenie koło tego rozwiązania może dopiero otworzyć worek. Nie ważne czy PL NZ czy UE. nawet głupie tęczaki z przemszy nie biorą tak hop siup. Ryby to żywe stwory mają swoje kaprysy jak baby. Tylko poświęcenie i czas mogą pomóc.
Od tego roku zjadam wszystko!
Ostatnio zmieniany: 2011/09/13 07:36 przez Rózgaś.

Odp:Ile kosztuje złowienie rozsądnej ryby na ogólnodostępnym łowisku? 2011/09/13 09:01 #73578

Rózgaś napisał:
(...) Ryby to żywe stwory mają swoje kaprysy jak baby. Tylko poświęcenie i czas mogą pomóc.


Rózga,
Słowa prawdziwe, ale oprócz poświęcenia czasu na łowienie, można poświęcić czas na organizację lepszych łowisk, choćby poprzez naciski na okręgi PZW w sprawie zaostrzenia limitów połowowych, podwyższenia składek, zatrudniania strażników, organizacji OS-ów. Jeśli wędkarze będą naciskać na porozumienia międzyokręgowe, to z pustego i Salomon nie naleje. Czy to będzie E. Grabowski, czy Kazimierz Wielki...

Jeden i ten sam wędkarz, od lat ta sama woda, ta sama metoda:
- 1996 rok - z dołka do przynęty wyskakuje po kilka potokowców na raz, rzeka jest pełna też innych ryb
- 1999 rok - pstrąg wyskakuje średnio z co 5 dołka, nie widać już stad kiełbi i kóz
- 2004 rok - pstrąg pokazał się dwa razy w sezonie, rzeka wygląda jak martwa


Oczywiście, można wytrwale szukać kolejnej niszy, znaleźć ją, mówić innym, że nie są wyrwali i że są narzekającymi frajerami oraz wklejać piękne ryby na Fors, uchodzić za wielkiego łowcę. Nikt nikomu nie broni. W każdej chwili i ja mogę to zrobić. Ludzie sądzą po sobie i myślą "To jest fizycznie niemożliwe, żeby Dmychu znał lokalizację dużych pstrągów i nie jechał ich łowić, tylko chodzi za jelcami", "Pewnie łowi jelce bo jest sfrustrowanym nieudacznikiem, który nie ma samozaparcia". Otóż znam ich miejsca bytowania, znam burty pod którymi siedzą przyklejone 50+, a mój rekord wynosi tylko 47 cm na streamera i ani myślę napalać się, żeby koniecznie złowić coś większego. I w tym roku łowiłem jelce na ultralekką muchówkę obok ich mateczników. Jeden mi w sposób niezamierzony zajebał w jelcowy zestaw podczas lampy na 20 cm wodzie i urwał małą muszkę, ale żyłka była przetarta, bo na świeżą bym go wyjął z palcem w dupie. Odpuściłem sobie temat dłubania tych ostatnich ryb, miętolenia ich w łapach, choć pewnie pobiłbym rekord puszczając wytrwale lekkiego koguta z opadu o 5 rano podczas letniego obozu pt.: "Udowodnię im na co mnie stać". Mam to w dupie :P

Otóż ja już nikomu nie muszę niczego udowadniać i pieprzę łowić zawzięcie pstrągi przy takim ich zagęszczeniu. Łowię je sobie od święta. Raz tylko byłem z tatą pod koniec kwietnia i złowiłem czterdziestaka, no ale taty dawno nie widziałem. No i podczas jętki z kolegą, tak w ramach pomorskich tradycji, niż z powodu pstrągowego zawzięcia. To jak łowię ryby gdy się do tego przyłożę, wiem ja sam i swoje obrazy przed oczyma mam. Łowiłem ramię w ramię z ludźmi mającymi na koncie duże pstrągi i nie dostrzegłem w nich żadnej wyższości. Łowili technicznie tak samo. Tylko gdy był czas żyły złota, jeździli co drugi dzień w amoku łowcy, szukając tego lorbasa i go znajdywali. Czy są lepszymi wędkarzami? Nie są, po prostu mieli zacięcie, czas i pieniądze na liczne wyjazdy w czasach rogu obfitości, podczas gdy inni, którzy się spóźnili ( za późno się urodzili ) woleli podejść do wędkarstwa trochę inaczej, niż naśladować ich ścieżkę.

Mnie po prostu nie w smak chodzenie w tych czasach za lorbasami i udowadnianie komuś cokolwiek. Nie polowałbym dziś również na głuszce i cietrzewie z tego samego powodu, po prostu przy tym kilkudziesięciokrotne mniejszym zagęszczeniu pstrągów, nie chce mi się tych niedobitków ścigać i tyle. Oczywiście są rzeczki, gdzie sobie ludzie wpuścili ryby, nikt o tym nie wie i sobie łowią. Wiem które to rzeczki, wiem którzy to ludzie, znam te rzeczki od Bałtyku do Tatr i od Cedyni do Przemyśla, niech sobie żyją, nie jestem zawistnym chujem, żeby ich podpierdalać. Natomiast nie uważam, że z tego powodu mogą uważać się za nie wiadomo kogo. W rybnym pstrągowym strumieniu łowienie pstrągów trudnym zadaniem nie jest, przynajmniej mnie nikt nie oczaruje takimi tekstami, bo łowiłem te ryby i nie jest to żadne czary mary. Ktoś powie, nie masz okazu... no i co z tego. Bo łowiłem tysiące kleni i jazi na Widawie we Wrocławiu i nie stać mnie było za dzieciaka jeździć co chwila na Bóbr i Kwisę w czasie obfitości. A podczas tych wyjazdów i tak zaobserwowałem, że trudniej było skusić dużego jazia w małej rzece niż pstrąga, który gdy jest na chodzie jest głupi jak mało która ryba. Ludzie niejednokrotnie gorsi technicznie ode mnie mieli takie ryby na koncie, bo byli już w wielu 30 - 40 lat i ich samochód był nad Bobrem co tydzień, więc trudno się dziwić. Ja miałem lat 17 i autobusem miejskim osiągałem klenie. Wrocławska ksywka "Młody".

Natomiast nigdy bym nie miał w sobie tyle pychy co niektórzy wielcy łowcy, żeby opowiadać bezwstydnie bajki o tym jacy oni są wielcy. Bo jeżdżą i szukają, i to jest ich wielka zasługa. A to co sieją, sieją zwykle dla siebie, innych uważając za palantów, którzy im przeszkadzają. Dlatego chciałbym aby powstało coś zupełnie innej jakości, coś transparentnego i przejrzystego, coś co wielcy łowcy nazwą pewnie burdelem, choć nie raz wpuszczali pstrągi w ekosystemy nie wiedząc jakie szkody robią rodzimej ichtiofaunie. Tylko po to, by w samotności złowić sobie za kilka lat okazowy egzemplarz kropkowańca. Faktycznie, wielka chwała. Dla mnie to jest żenujące.

Tak więc to Twoje i Wiśni gadanie to jest jedna prawda, a drastyczny spadek rybostanu na wielu rzekach to jest druga prawda. Takie gadanie "Co narzekacie", "Łówcie, a nie siedźcie przed kompem" itd. jest bez sensu. Mając 17, 18, 19, 20 i 21 lat byłem na rybach bardzo wiele dni w roku i złowiłem tysiące ryb, głównie kleni i jazi, bo to był mój konik. Ale jeździło się też na pstrągi, choć budżet był skromny... ale celowało się z 20 m pod 20cm nawis olch, między korzenie w szczelinę o szerokości 5 cm i robiło się to w sposób powtarzalny. Ja już wyrosłem z tego amoku. Jaka to zasługa, że człowiek zrobi salto i dwa piruety na sali gimnastycznej, podczas gdy z sufitu leci tynk na łeb, a na ścianach jest grzyb? I wy mówicie, "Trenujcie kunszt, nie narzekajcie" i na końcu z nadmiaru tej beztroski sufit się zawali, coś pęknie i tyle będzie po zabawie.

Nasze rzeczne ekosystemy są przetrzebione. Wiele rzek nie ma w sobie życia. Mimo wielu słów o kunszcie wędkarskim, prawda jest taka, że po wojnie na Kwisie padło od cholery pstrągów powyżej 60 cm, co roku padały na poligonach grube lorbasy, bardzo dużo grubych lorbasów. Na koniec tego eldorado załapał się nasz starszy kolega po kiju Jan Szymanik, ojciec Pitera, łowiąc na Kwisie potokowca 71 cm. Dziś już Kwisa nie obdarza takimi rybami w takiej częstotliwości jak kiedyś. Owszem zdarzy się igła w stogu siana, ale czy to jest powód do dumy? Idźmy więc na Saharę szukać wody, to dopiero będzie sztuka, że klękajcie narody.

Człowiek chce mieć kawałek zadbanej wody, to powiedzą mu, że chce mieć burdel. No więc co, gospodarze OS-ów jak rozumiem są w tej sytuacji alfonsami? Ale jak zostanie tak jak jest, to będzie gadanie na PZW jaki to skostniały beton. No więc z jednej strony komunistyczny beton, z drugiej strony burdele... czego Wy chcecie Panowie? Może coś konstruktywnego, a nie negowanie wszystkiego co istnieje?

Czytam artykuły niektórych z Was w "Wędkarstwo Moje Hobby" i "Wędkarskim Świecie". I powiem krótko, w dupach się poprzewracało. Już Jacek Kolendowicz, jako ten starszy i dojrzalszy potrafi uczciwie napisać o różnicach w gospodarce na różnych łowiskach w Polsce i na świecie, z których wiele z nich, to wg Waszych kryteriów burdele... Brawo. Bo jak woda ma gospodarza, jest zarybiana i chroniona, to od razu jest burdelem... Żal. Ja uważam inaczej. Wody ogólnodostępne to jest jeden wielki burdel na kółkach, także jeśli chodzi o genetyczne miksowanie rodzimych populacji ryb, przez ludzi nie powołanych do zarybiania, dyletantów i łowców chwili. Na wielu łowiskach na świecie pracują fachowcy, którzy właśnie dbają o dzikie ryby, bo mają kasę od wędkarzy i mają za co się tym zajmować.

Jak my nie stworzymy łowisk klubowych, i nie wpędzimy w ruch koła turystyki wędkarskiej, to takie Bigosy nie będą pracować dla Polski tylko dla Irlandii. Faktycznie, kształćmy kadry i oddawajmy ich za bezcen zachodowi, a daleko zajedziemy.
Ostatnio zmieniany: 2011/09/13 09:19 przez Krzysztof Dmyszewicz.

Odp:Ile kosztuje złowienie rozsądnej ryby na ogólnodostępnym łowisku? 2011/09/13 09:53 #73582

  • tomekbóbr
  • tomekbóbr Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Tomasz Pruś 100% Hand Made
  • Posty: 155
  • Podziękowań: 18
Czytam tak sobie panowie co piszecie i chyba kazdy z was ma troche racji:)
Ja nad pomorskie rzeki mam ok 500,600 km do tego musze doliczyc jakies dwa trzy noclegi do kazdego wyjzadu bo jednodniowe wypady nie maja w miom przypadku sensu. do tego wiadomo jakies przynety cos z procentami;) i rachunek wychodzi......... (cicho bo jak zona przeczyta to na pomorze nastepny raz pojade z rodzina na wakacjie;) )I jak dotąd na koncie mam jedna trotke :( mam swiadomosc ze to cholernie droga ryba jednak kocham te wyjazdy. kocham je tak samo przez wzglad na piekno tych rzek, na szanse spotkania naprawde duzej ryby jak i przez wzglad na ludzi ktorych tam poznalem. tych spotkan i tych chwil przezytych nad woda nie mozna przeliczyc na zadne pieniadze. nie mozna i chyba nie powinno sie przeliczac.
Pozdrawaiam goraco wszystkich znajomych z pomorza Tomek

Odp:Ile kosztuje złowienie rozsądnej ryby na ogólnodostępnym łowisku? 2011/09/13 09:59 #73584

  • Rózgaś
  • Rózgaś Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Rosówka Dżodżo na haku - wszystkie pstrągiWplecaku
  • Posty: 352
  • Podziękowań: 105
Krzysio,
Nie zrozumie syty głodnego. Nawet zeby były 2 pstrągi w rzece to pojdę je i złowię albo będę próbował. Jakbym miał się przejmować taką ilością bzdur jak Ty to bym ocipiał. I tak NIC nie zmienisz. Możesz sie starać możesz spuszczać a i tak jesteś otoczony bandą starych capów, których móżdżki nie pojmują niczego oprócz karpia bo je kukurydze i dwoma dzwonkami można sie nażreć. Zrozum to, BETON! dzwonie do typa, opiekuna zbiornika i proponuję mu żeby zrobic okoniowi wymiar górny 40cm.a on idiota mowi ze okon juz ma wymiar 15cm! no debil. nawet jego stary móżdżek nie był w stanie zrozumieć o co mi chodzi.! 5 minut tłumaczeń dopiero zaskoczyło/. a on pyta po co???? no idiota! rozłąćzyłem się. nie da to nic. po prostu sieję propagandę, że ryb się nie je. nie zabieram nikogo kto je na łódkę. nie jeżdżę ze zżeraczami na ryby. i tyle. wiesz ile osób zmieniło swoje poglądy? 90proc moich kolegów puszcza ryby. i to jest dbanie o środowisko, a nie użeranie sie z komuchami i wracanie do lat 90. lat 90 nie MA I NIE WRÓCĄ NIGDY!!! pogódź się z tym, będzie Ci prościej na to patrzeć. Są technologie nano i srano. ryby mają przekichane. Krzysio odpuść. złap tą 50+ o której mówisz, pozdrów ją. niech sprawi że się zestresujesz holem, niech wyzwoli emocje. To jest wędkarstwo, które lubię.pozdro
Od tego roku zjadam wszystko!

Odp:Ile kosztuje złowienie rozsądnej ryby na ogólnodostępnym łowisku? 2011/09/13 10:06 #73585

  • Janek
  • Janek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • CRET
  • Posty: 847
  • Podziękowań: 531
Krzysztof Dmyszewicz napisał:
...można poświęcić czas na organizację lepszych łowisk, choćby poprzez naciski na okręgi PZW w sprawie zaostrzenia limitów połowowych, podwyższenia składek, zatrudniania strażników, organizacji OS-ów.

Jeden i ten sam wędkarz, od lat ta sama woda, ta sama metoda:
- 1996 rok - z dołka do przynęty wyskakuje po kilka potokowców na raz, rzeka jest pełna też innych ryb
- 1999 rok - pstrąg wyskakuje średnio z co 5 dołka, nie widać już stad kiełbi i kóz
- 2004 rok - pstrąg pokazał się dwa razy w sezonie, rzeka wygląda jak martwa
Czy aby zbytnio nie uogólniasz Krzysztofie? Skoro znikły kiełbie i kozy może nie chodzi jedynie o limity, składki, strażników i OS-y.
Oczywiście, można wytrwale szukać kolejnej niszy, znaleźć ją, mówić innym, że nie są wyrwali i że są narzekającymi frajerami oraz wklejać piękne ryby na Fors, uchodzić za wielkiego łowcę. Nikt nikomu nie broni. W każdej chwili i ja mogę to zrobić.
Nie wiem, ale z jakiegoś powodu odnoszę wrażenie że ziejesz zawiścią do pewnych osób. Przecież i Ty jesteś wytrwałym Łowcą, jeździsz i szukasz miejsc gdzie możesz zmierzyć się z ukochaną rybą.
Ludzie sądzą po sobie i myślą "To jest fizycznie niemożliwe, żeby Dmychu znał lokalizację dużych pstrągów i nie jechał ich łowić, tylko chodzi za jelcami", "Pewnie łowi jelce bo jest sfrustrowanym nieudacznikiem, który nie ma samozaparcia".
Ty masz chyba strasznie niską ocenę własnej wartości- wyluzuj chłopie, weź się do roboty a później jedź na ryby.
Otóż znam ich miejsca bytowania, znam burty pod którymi siedzą przyklejone 50+, a mój rekord wynosi tylko 47 cm na streamera i ani myślę napalać się, żeby koniecznie złowić coś większego.
Czyli jednak okazowe ryby występują nie tylko na OS-ach?
Odpuściłem sobie temat dłubania tych ostatnich ryb(...), choć pewnie pobiłbym rekord puszczając wytrwale lekkiego koguta z opadu o 5 rano podczas letniego obozu pt.: "Udowodnię im na co mnie stać". Otóż ja już nikomu nie muszę niczego udowadniać i pieprzę łowić zawzięcie pstrągi przy takim ich zagęszczeniu.
Tu nikt nikomu nic nie chce udowadniać- ot wiele osób lubi jeździć na ryby, a że od czasu do czasu podzieli się kilkoma fotkami z innymi forumowiczami to chyba nic złego. Jeśli ktoś wie że widok pstrąga złowionego przez kogoś innego wydziela w nim tyle negatywnych emocji nie powinien zaglądać w pewne wątki na forach.
Człowiek chce mieć kawałek zadbanej wody, to powiedzą mu, że chce mieć burdel. (...) Na wielu łowiskach na świecie pracują fachowcy, którzy właśnie dbają o dzikie ryby, bo mają kasę od wędkarzy i mają za co się tym zajmować.

Jak my nie stworzymy łowisk klubowych, i nie wpędzimy w ruch koła turystyki wędkarskiej, to takie Bigosy nie będą pracować dla Polski tylko dla Irlandii. Faktycznie, kształćmy kadry i oddawajmy ich za bezcen zachodowi, a daleko zajedziemy.
Jako społeczeństwo i my do tego dorośniemy- z czasem.
Nie używaj tylu wulgaryzmów, bo PiterS albo co gorsza Ten, którego nicku nie wolno wymawiać nowu zablokuje Ci konto :D

Mors certa, hora incerta.
Potrzeba dwóch lat by nauczyć się mówić;
pięćdziesięciu by nauczyć się milczeć.

Odp:Ile kosztuje złowienie rozsądnej ryby na ogólnodostępnym łowisku? 2011/09/13 10:29 #73586

Rózgaś napisał:
(...) dzwonie do typa, opiekuna zbiornika i proponuję mu żeby zrobic okoniowi wymiar górny 40cm.a on idiota mowi ze okon juz ma wymiar 15cm! no debil. nawet jego stary móżdżek nie był w stanie zrozumieć o co mi chodzi.! 5 minut tłumaczeń dopiero zaskoczyło/. a on pyta po co???? no idiota! rozłąćzyłem się. (...)


Rózga,
Pokolenie które wyczyściło nasze łowiska, nie będzie wiecznie dyktować swoich mięsiarskich zwyczajów oraz abstrakcyjnych limitów i wymiarów.

Poza tym nikt nie będzie robił OS-a na całym dorzeczu. OS jest jak poletko zaporowe dla dzików, żeby nie wchodziły w szkodę, OS to ekran chroniący zapomniane siurki przed presją, OS to miejsce które może przyjąć na klatę wycieczki przyjezdnych wędkarzy. W dorzeczu Gwdy dalej będą miejsca zapomniane, na których tacy łowcy jak Fredi, AdiObi czy Piterusm będą się od czasu do czasu pojawiać. Ale ekran ochronny przyjmujący presję przyjezdnych wędkarzy też powinien być. Zobacz na zalążek regulaminu naszego forum: http://www.klubpp.eu/forum/start/rules.html - te punkty są mojego autorstwa i dzwoniłem do Abuabu i Piterusma - podobają im się te zapisy. Tak właśnie powinno być. Również w okręgu Krosno dzięki OS-owi, bieszczadzkie rzeczki, na których możesz połowić w samotności są lepiej zadbane. I na tych łowiskach rasowi łowcy mogą sobie tropić swoje ryby w samotności.



Janek,
Przestań. Ja po prostu nie przyjmuję do wiadomości takiej oto retoryki, że nieważne czy jest to Morrum czy też Grabowa, wszystko jedno, trzeba umieć łowić ryby. To są bajki. Otóż nie wszystko jedno.

A co do pstrągów. Widzisz, jest nasz kolega na forum PawełK. Ten jak namierzy rybę, to już koniec, będzie do niej wracał aż jej nie złowi. Ja namierzyłem już w czasie mojego pobytu na północy pstrągi 60+ (co zawinął pod powierzchnią całym cielskiem), 50+ (co się podniósł spod korzenia), 50+ (co pogonił mi uklejki pod nogi o świcie), 50+ (co był czarny jak smoła i siedział w plątaninie zwalonych drzew), 50+ (co go gałąź spłoszyła, którą złamał wiatr), 50+ co odprowadził jak piesek woblera Siek... jest ich jeszcze trochę, ale nie mam czasu odgrzewać w pamięci tych obrazów... i do żadnego z nich nie wracałem. Pojechałem na jelce, na ptaki. Mam inne podejście i nie życzę sobie uwag, że "trzeba próbować". I nie pojadę do tych pstrągów, choć wiem gdzie stoją ha ha ha :P

Do nikogo nie zieję nienawiścią, tylko śmiać mi się chce jak Wiśnia pisze, że zapytajcie kolegów czy są ryby. No więc gdybym się na te pstrągi zawziął i je wkleił w jednym sezonie to też by Wiśnia mówił, "Zapytajcie Dmycha czy są ryby". Byłoby tak samo do bani, a nawet gorzej, bo może niektóre z tych rybek by nie przeżyło holu w lipcowy wieczór. Niech sobie żyją, poczekam sobie na OS, na silniejszą populację tego gatunku :-)

Ciekawe kto nie mając pięćdziesiątaka na rozkładzie by sobie odpuścił tyle namierzonych ryb? Do tego trzeba dojrzeć i ta dojrzałość nie koniecznie musi wynikać z tego, że ktoś złowił 100 pstrągów 50+. Powiedziałbym nawet, że jestem dumny z tego, że dałem sobie na wstrzymanie. Nic na siłę. Skoro jest ich tak mało, to niech sobie odpoczną od Dmychów i wszystkich innych... Tyle tylko co się nałaziłem na Pomorzu i poznałem żenujące zasoby tej pustyni, tego eldorado sprzed lat.
Ostatnio zmieniany: 2011/09/13 10:42 przez Krzysztof Dmyszewicz.

Odp:Ile kosztuje złowienie rozsądnej ryby na ogólnodostępnym łowisku? 2011/09/13 10:34 #73587

  • mack
  • mack Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 59
  • Podziękowań: 2
Rózgaś napisał:
Tylko poświęcenie i czas mogą pomóc.

Swięta prawda, tylko w wodzie gdzie jest dużo ryb niezbedne poświęcenie i czas są jakby mniejsze, zaś w wodzie zupełnie bezrybnej największe poświęcenie i nieograniczny czas nic nie pomogą. I to dlatego wlaśnie do NZ na pstragi ludzie jeżdzą z całego swiata a do Polski jakby mniej...
Moderatorzy: Ediit, Tarkowski
Time to create page: 0.117 seconds